Redukowanie księgozbioru to dla jednych zbyt radykalny ruch, dla innych zaś naturalna konsekwencja i kolejny krok na minimalistycznej ścieżce. To często kwestia języka. Dlatego, zamiast o wyrzucaniu książek, wolę mówić o porządkowaniu księgozbioru, wypuszczaniu książek w świat. Zresztą tak właśnie jest – nie wyrzucam ich do kosza (z drobnymi wyjątkami), tylko usuwam z mojej przestrzeni. Jednak bez względu na określenie, proces rozstawania się z książkami bywa trudny. Warto wiedzieć, jak podejść do niego skutecznie. W postach pod hasłem MINIMALISTYCZA REWOLUCJA W BIBLIOTECZCE szukam rozwiązań, które pozwolą mi zmniejszyć objętość i uporządkować zawartość domowej biblioteczki. Część II – Rozstań się z książkami.
Dla przypomnienia: moim celem jest zminimalizowanie księgozbioru do 500 woluminów. Podejmowane dotychczas próby okazały się niewystarczające. Postanowiłam więc zadać sobie pytanie: dlaczego? Zidentyfikowałam trzy problemy:
- Trzymam książki w różnych miejscach.
- Porządki przeprowadzone dotychczas miały zbyt luźne zasady.
- Kryteria zakupu nowych książek nie są przejrzyste.
Bazując na tej diagnozie, w kilku postach pokazuję, co i jak do tej pory zrobiłam, by pozbyć się nadmiaru książek oraz jak planuję przeprowadzić rewolucję w biblioteczce. Zaczęłam od przyjrzenia się swojemu księgozbiorowi – post MINIMALISTYCZNA REWOLUCJA W BIBLIOTECZCE – część I: Ogarnij księgozbiór (do przeczytania tu – klik). Czas na część II – Rozstań się z książkami.
Dwie główne myśli utrudniające pozbywanie się książek
Brak książek w domu = nie czytający mieszkańcy
To taki stereotyp, myślę, że mający swoje korzenie jeszcze w czasach, gdy książki były trudno dostępne i biblioteczka domowa była luksusem, rzadkim i cennym dobrem. Stereotyp ten umacniają też komentarze do badań. Biblioteka Narodowa, badając stan czytelnictwa, sprawdza między innymi wielkość księgozbioru domowego (liczbę tradycyjnych, papierowych książek, innych niż podręczniki szkolne i ilustrowane książeczki dla dzieci). Później, w komentarzach do wyników pojawiają się – pisane tonem zaskoczenia, nagany – nagłówki takie jak „19 proc. Polaków nie ma w domu ani jednej książki”. Rozumiem, że łatwiej umacniać nawyki czytelnicze, gdy książki w domu są, ale związek między ich brakiem a brakiem nawyków czytelniczych nie jest moim zdaniem aż tak jednoznaczny, szczególnie teraz, gdy wiele tekstów jest dostępnych w formie elektronicznej.
Ponieważ jednak stereotyp trzyma się mocno, równie mocna może być obawa: Co ludzie powiedzą. Bo cóż mogą powiedzieć? Taka oto próbka: Nie ma w domu książek, na pewno nie czyta. Wyrzuca książki, idiotka. Dom bez książek, głowa bez rozumu. Słyszysz to, prawda? Otóż mam wiadomość: nie ma znaczenia, co zrobisz, ludzie zawsze będą mieć swoje myśli i swoje przekonania. Zupełnie jak na tym obrazku:
Książki to moi przyjaciele
Bardzo bliskie mi przekonanie. I tych prawdziwych przyjaciół nie zamierzam się pozbywać. Ale czy faktycznie każda książka w księgozbiorze to przyjaciel, czy to jak kolekcjonowanie znajomych na Facebooku? Dobrze podsumowała ten temat Anna Mularczyk-Meyer w książce „Minimalizm po polsku”:
„Czasem patrzy się na książki jak na przyjaciół. (…) Zostawiajmy sobie tych najlepszych, sprawdzonych i wiernych przyjaciół. Większość przeczytanych książek to przecież raczej jednorazowi znajomi, towarzysze jednej podróży, nieraz sympatyczni i czarujący, lecz czuje się, że głębszej relacji z tego nie będzie. Było miło, interesująco, pouczająco, zabawnie, ale więcej się nie spotkamy. A gdzieś być może ktoś czeka, by jeden z naszych przygodnych znajomych zmienił jego życie”.
To jest znakomity punkt wyjścia, aby odpuścić i przestać być psem ogrodnika.
Przed przystąpieniem do porządków, warto przepracować w głowie te dwa tematy. Choć – wiem po sobie – nie gwarantuje to sukcesu. Za to pomaga, a raz uruchomiony nowy tryb myślenia, z czasem zaowocuje i popchnie Cię do zmian.
Trzy kroki do rozstania
Krok 1 – ustal kategorie książek (po co, czytaj tu – klik)
U mnie są następujące:
- Literatura piękna – klasyka
- Literatura współczesna
- Literatura dziecięca i młodzieżowa
- Związane ze studiami (film, media, amerykanistyka)
- Związane z pracą (reklama, PR, komunikacja)
- Związane z hobby (hobby i styl życia się zmieniają. Obecnie do tej kategorii zaliczam pozycje powiązane z tematyką bloga, ale są i wcześniejsze podzbiory, np.: ezoteryka.)
- Praktyczne (encyklopedie, książki kucharskie, przewodniki, mapy)
- Wizualne (albumy)
Krok 2 – pytania pomocnicze i precyzyjne kryteria
- Czy książka jest aktualna?
Szczególnie ważne w przypadku przewodników, podręczników, książek związanych z jakąś dziedziną. Najlepiej dodać jasne ramy, czyli np.: pozbędę się egzemplarzy sprzed konkretnego roku (2010 jakoś do mnie przemawia).
- Czy wracam / sądzę, że wrócę do tej książki?
Można dodać termin: jeśli nie wrócę do tej książki w ciągu pół roku, usuwam.
- Czy gdy ją widzę, chcę ją zacząć czytać?
Jeśli tak, od razu dodać do planu czytelniczego i przeczytać. Z przeczytaną książką łatwiej się rozprawić, bo przynajmniej ten jeden argument odpada.
- Czy są w niej jakieś moje notatki i – jeśli tak – czy cokolwiek mi jeszcze mówią?
Jeśli notatki są przydatne, może wystarczy je sfotografować? Od dawna zakreślam w swoich książkach fragmenty, a na końcu notuję numery stron wraz z krótkim opisem, co tam znalazłam, co zwróciło moją uwagę. W ten sposób łatwiej przeglądać książki i sprawdzić, czy notatki są jeszcze potrzebne, czy też zostały na przykład wykorzystane jako cytaty w artykule lub inspiracja.
- Czy są jakieś grupy książek, których na pewno się nie pozbędę?
To pytanie nie jest przypadkowe. Już na starcie wiem bowiem, że nie rozstanę się z albumami z wystaw artystycznych, bo je uwielbiam. Takie książki najlepiej odłożyć od razu na bok i nie tracić czasu na dodatkowe pytania albo przeglądanie ich. Może i ty masz taką kategorię książek?
Krok 3 – rozstanie
Ponieważ mój księgozbiór jest rozbity na dwie lokalizacje (mój dom, dom rodziców) w obu miejscach przeprowadziłam dotychczas podobne działania:
- Wyłuskanie książek nieaktualnych (podręczniki, przewodniki, mapy) >>> makulatura.
- Przekazanie książek do lokalnej biblioteki >>> u rodziców po prostu zostawiłam odłożone książki, licząc na pomoc mamy, która dostarczyła je do biblioteki.
- Oddawanie książek znajomym >>> to odbywa się na dwa sposoby. Pierwszy jest taki, że pożyczam komuś książkę i po prostu się o nią nie upominam (bo albo nie pamiętam, albo nie ma to dla mnie znaczenia, czyli i tak mogę się bez niej obyć). Drugi sposób, to ogłoszenie, że mam do oddania konkretne tytuły. Ostatnio zrobiłam to dodając zdjęcie na Facebooku i pytanie, kto je chce przygarnąć. Jeśli jakieś książki zostają bez nowego właściciela, wędrują do biblioteki.
- Przesunięcie do księgozbioru syna >>> może to brzmi absurdalnie, bo to dzieci i ich regał jest wciąż w tym samym domu, ale książki Edgara, a teraz także Eryki traktuję jako ich księgozbiory. Alicja w krainie czarów, Harry Potter, bajki Kerna – te i inne książki wywędrowały do pokoju dziecięcego. Tam są pożądane i czytane, zyskały drugie życie.
Dzięki tym przeglądom ok. 250 książek opuściło już mój księgozbiór. Ostatnia akcja przeprowadzona w miniony weekend to 25 książek (3 do oddania, bo pożyczone, 13 do przekazania znajomym, 9 kolejnych uznałam za niekatulane, choć jeszcze kilka miesięcy wcześniej się takie nie wydawały). Ale te działania były realizowane jeszcze bez listy kategorii ujętej w kroku pierwszym oraz bez uściślonych kryteriów opisanych w kroku drugim. Liczę na to, że mając nowe narzędzia do porządkowania, poradzę sobie jeszcze lepiej.
Są również inne opcje rozstania się z książkami, które chętnie przetestuję:
- Podczas dyskusji w grupie minimalistów Mariusz Ros opisał to, co robi, a co ja widzę jako idealne łączenie oddawania książek z budowaniem relacji: „Te przeczytane, żegnam, oddając innym z nadzieją na ciekawą dyskusję z osobą, której tę książkę oddałem. (…) Sam wciskam z tekstem: musisz to przeczytać”. Podoba mi się takie aktywne szukanie potencjalnego nowego właściciela dla książki.
- Wymiana książek – ale nie książki na książki (choć tego oczywiście nie skreślam, po prostu wątpię, czy udałoby mi się znaleźć książki z mojej wish list), tylko książka za… wstaw, co chcesz. Dla mnie kawa lub ciacho są w sam raz, tym bardziej, jeśli będą wpadać takie pyszności jak przy ostatnim rozdaniu książek:
Dlaczego nie sprzedaję książek?
Samo porządkowanie to dla mnie spory wysiłek, więc nie podejmuję się sprzedaży książek. Dwa razy próbowałam książki sprzedawać, ale wymaga to stanowczo za wiele zachodu: zrobienie zdjęć, przygotowanie ogłoszeń z opisem stanu książek, ustalenie ceny, korespondencja z kupującymi, wysyłka. Także w przypadku oddawania książek znajomym, preferuję odbiór osobisty (przy okazji spotkania albo u mnie w domu), zaś w przypadku biblioteki – najbliższą filię.
Im bardziej uprościsz cały proces, im lepiej przygotujesz sobie grunt pod rozstanie z książkami, tym większa szansa na powodzenie. Jestem ciekawa Twoich sukcesów w minimalizowaniu księgozbioru – podziel się nimi w komentarzu!
Podobne posty – zainspiruj się!
Minimalistyczna rewolucja w biblioteczce – część I: Ogarnij księgozbiór
- Sobotni Slow Seans nr 7: blokada twórcza vs. pisarze - 12 listopada 2020
- Sobotni Slow Seans nr 6 – Jak pisać, czyli dokumentalne opowieści o pisarkach - 1 maja 2020
- Uziemieni, udomowieni - 14 kwietnia 2020