picie wody każda kropla wody się liczy

PICIE WODY Z ULGĄ DLA PORTFELA I PRZYRODY

Picie wody to zdrowy nawyk, który jednak może być kosztowny dla kieszeni i środowiska. Jak tego uniknąć? Czy można się nauczyć pić wodę z kranu?

W tej chwili pijemy w domu kranówkę, bez filtrowania. Zauważyłam jednak, że droga, jaką przeszliśmy – od picia wody z plastikowych butelek, przez dzbanek z filtrem, do kranówki – jest dość typowa dla osób pragnących zminimalizować ilość śmieci. Jest jeszcze kwestia picia wody w pracy i w drodze. W każdym z tych punktów łatwo o nawyki generujące górę śmieci, ale i w każdym można łatwo zmienić nieekologiczne i nieekonomiczne podejście. Postanowiłam się podzielić swoimi doświadczeniami i przedstawić kilka punktów do przemyślenia.

Picie wody w domu

Woda w plastikowych butelkach

Przez długi czas kupowaliśmy do picia wodę w butelkach. 6 butelek czyli jedna zgrzewka starczała na kilka dni, może tydzień. Przyjmijmy że cena takiej zgrzewki to 10 zł. Ponad 500 zł/rok. Idąc dalej – ponad 50 folii owijających zgrzewkę, ponad 300 butelek trafiających do kosza. Mniejszym złem wydawały się 5-litrowe baniaki na wodę. Wprawdzie PET jest surowcem dość łatwo przetwarzalnym, a każda butelka PET może 7-krotnie zyskać nowe życie (dane: PRT Radomsko, Konferencja Recyklingowa 2017), ale warunkiem jest czystość, a więc też jakość surowca, a zbiórka z gospodarstw domowych tę jakość obniża.

Do tych rozważań dochodzą jeszcze mniej widoczne koszty środowiskowe i finansowe związane z transportem butelkowanej wody oraz odpadów z butelek PET, jeśli mają one zostać poddane recyklingowi. Ten punkt – czyli transport obciążający środowisko emisją spalin – pozostaje aktualny gdy sięgamy po wodę w butelkach szklanych, choć w tym przypadku o recykling łatwiej (nawet 70% opakowań szklanych trafia do recyklingu – dane: EkoPaka, ulotka o szkle).

Do przemyślenia: Jak duży ślad węglowy zostawia twoja woda? → To szczególnie ważne, jeśli pijasz – także w restauracji – popularne marki pochodzące np.: z Włoch lub Francji.

Dzbanek z filtrem

Ostatecznie zdecydowaliśmy się jednak przejść na dzbanek z filtrem. U nas był to dzbanek Dafi. Koszt dzbanka to ok 50 zł (plastikowy) – 100 zł (szklany). Filtry można kupić w zestawach i jeśli wymieniać je raz w miesiącu to koszt wynosi ok. 200 zł/rok. W skali roku oszczędność wynosi aż 300 zł w stosunku do wody butelkowanej, a dodatkowo znacznie minimalizujemy ślad ekologiczny – jeden transport dzbanka, transport zestawu filtrów raz na kwartał (a można przecież kupić je raz w roku) oraz foliowe opakowania po filtrach.

Pozostaje kwestia samych filtrów. Z czasem to stało się dla mnie największą przeszkodą. Nie mogłam sobie wyobrazić przetwarzania tych odpadów. Czytałam o rozcinaniu ich i wrzucaniu obudowy do odpadów z tworzyw. Czytałam o możliwości przetwarzania – o tej opcji dla filtrów Brita pisze np.: Kasia Wągrowska na swoim blogu.

Ale co właściwie oznacza “przetwarzanie”? Za tym słowem kryje się wszystko – dokładnie cytując ustawę, przetwarzanie to “procesy odzysku lub unieszkodliwiania, w tym przygotowanie poprzedzające odzysk lub unieszkodliwianie.”

W tym świetle przetwarzanie zebranych filtrów może oznaczać robienie z tych filtrów nowych produktów (ale raczej nie nowych filtrów, a przynajmniej nie spodziewałabym się filtrów w 100% z recyklingu, bo trudno w Europie o tworzywo w 100% z recyklingu mające pozwolenie na tego typu kontakt z żywnością). Zresztą, takie przetwarzanie to i tak byłaby wersja optymistyczna. Wersja pesymistyczna to odzysk, np.: poprzez spalenie.

Co próbuję pokazać? Że poziom niepewności jest tak wysoki, a znalezienie/wydobycie od producenta rzetelnej i pełnej odpowiedzi trudne, jeśli nie niemożliwe, że właściwie szkoda mi na to czasu. A ponieważ nie dawało mi to spokoju, postanowiłam… przerzucić się na kranówkę.

Do przemyślenia: Jak dokładnie producent informuje o procesie przetwarzania opakowania lub odpadów po swoim produkcie? Co kryje się za słowami „przetwarzanie” i „recykling”?

Kranówka – tania i smaczna (albo może się taka stać dzięki jednej książce)

Bazuję na poprzednich danych – zgrzewka wody na tydzień. To 468 litrów rocznie. Jeden kubik (metr sześcienny) wody to 1000 litrów. Najwyższa cena za kubik – Szklarska Poręba: 30,05 zł za metr sześcienny (a jak zobaczycie w podlinkowanym zestawieniu, jest to ekstremum na mapie Polski). Ale niech będzie, że tę cenę przyjmiemy za punkt odniesienia. Nasze 468 litrów to niespełna pół kubika, czyli 15 zł – oszczędność 485 zł w stosunku do wody butelkowanej i 185 zł w stosunku do dzbanka z filtrami. Odpada kwestia transportu.

Najczęściej zgłaszanymi wątpliwościami jest czystość wody i jej smak. W pierwszym przypadku – może to naiwne, może lekkomyślne – stosuję zasadę zaufania do instytucji poświadczających zdatność wody do picia i dostarczających wodę do domów i dopóki podają, że jest ok, dopóty nie zamierzam siać paniki. Co do smaku – widocznie jestem mało wybredna, bo warszawska kranówka dla mnie jest ok 😉 Czasami stosuję jedynie odstawianie na chwilę wody w dzbanku, ale zdarza mi się nalewać ją prosto z kranu do kubka i pić.

Jeśli jednak ciężko Ci przełknąć kranówkę, polecam zaprzyjaźnić się z książką “Zdrowa woda” autorstwa Sonii Lucano. To niestandardowa książka kucharska z przepisami na… wody smakowe. Same naturalne składniki: kompozycje owoców, warzyw i ziół, które – poza tym, że nadają wodzie smak – mają też działanie oczyszczające, dostarczają witamin. Książka pomaga w budowaniu kultury picia wody: kompozycje są tak estetyczne i zachęcające, że prowokują do sięgania po wodę zamiast po inne napoje. Fajne jest i to, że tak wykorzystane owoce można później zjeść albo zblendować na smoothie/mus, więc nic się nie zmarnuje.

Zdrowa woda książka z przepisami na wody smakowe

picie wody smakowej jabłko cynamon -książka zdrowa woda

Do przemyślenia: Czy prosty zabieg taki jak dodanie cytryny lub mięty pomoże Ci przezwyciężyć trudność w piciu kranówki?

Picie wody w pracy

W tym punkcie zaznaczę, że i tam staram się pić kranówkę. Ponieważ jednak w wielu biurach (w moim także) znajdują się wielkie baniaki z wodą, chcę o nich wspomnieć. Właściwie tylko z jednego powodu – są moim zdaniem dobrze oznaczone jeśli chodzi o informację dla konsumenta i to jak wiele razy jedna butla jest wykorzystywana nim trafi do recyklingu. Na tej w mojej pracy widnieje informacja: “Butla Eden używana jest do 50 razy, zanim zostanie poddana recyklingowi.”

To oczywiście nie zmienia faktu, że wodę trzeba transportować, pocieszające jest jednak to, że butla  jest używana więcej niż raz, a także – ponieważ trafia do producenta – szanse na uzyskanie czystego surowca są większe, a tym samym i szanse na recykling.

Jeśli absolutnie nie wyobrażacie sobie picia kranówki, uważam, że butle są sensowną alternatywą w biurach, gdzie trudno pogodzić przyzwyczajenia i oczekiwania wielu osób.

Do przemyślenia: Czy w pracy możesz pić kranówkę? Co będzie Ci potrzebne, aby nie było to kłopotliwe (np.: karafka, porządny nóż do owoców dodawanych do smaku)?

Picie wody w drodze

Ponieważ wciąż mam dwa bidony z tworzywa sprezentowane mi przez teściową, korzystam z nich do czasu aż się zużyją. Ich wada to mały otwór. Gdy więc chcę do wody dodać np.: cytrynę, sięgam po szklaną butelkę po… passacie pomidorowej. Butelka ma idealną pojemność (700 ml) – w sam raz na spacer albo drogę do pracy w ciepłe dni.

Na butelkę szklaną trzeba uważać, ale dla mnie to po prostu kwestia nawyku. Spodobał mi się też pomysł, aby butelkę zabezpieczyć skarpetką. Nie dość, że takie wdzianko można zmieniać w zależności od nastroju, to jeszcze dajemy drugie życie tym wszystkim pojedynczym skarpetkom, które nie zostały pożarte przez pralkę 😉

Podobno świetne (na pewno piękne i bezpieczne!) są butelki stalowe. Ja póki co zużywam tych pojemników, które mam, kiedyś może przetestuję stalową butelkę.

Do przemyślenia: Czy naprawdę potrzebujesz wypasionej i drogiej butelki lub bidonu do noszenia wody czy to tylko wymówka, by wciąż kupować wodę z plastikowych butelkach?

Picie wody w restauracji

To wyzwanie wciąż przede mną – prosić o wodę z kranu w restauracji. Przede mną, bo zwykle piję w takiej sytuacji lemoniadę lub coś, czego samej nie chcę mi się przyrządzać albo jest szczególne dla danego miejsca. Myślę jednak, że dla wprawy zacznę po prostu o to pytać. Bo jeśli nie kranówka, to co? Zwykle woda butelkowana – czasami w szkle, z opcją zwrotu butelek do dostawcy, innym razem w butelkach PET.  A przecież takich śmieci najłatwiej uniknąć.

Pamiętam ze swoich studenckich czasów pracę w londyńskiej restauracji i klientów bez skrępowania proszących o wodę z kranu. Nawet osoby wchodzące z ulicy dostawały wodę, choć nie zawsze zamawiały coś z karty. Stały czy potencjalny – klient to klient i z tą myślą podejmę swoje własne restauracyjne wyzwanie.

Do przemyślenia: Czy jeśli w restauracji nie zechcą Ci podać wody z kranu, oznacza to, że masz się bać o czystość ich wody, a więc i o czystość całego miejsca? (brrrrr)

***

Podczas pisania tego tekstu uświadomiłam sobie jak wiele już zrobiłam w przypadku picia wody, ale i jak wiele jeszcze przede mną. Wciąż zdarza mi się kupić wodę w butelce PET, zamówić wodę z innego krańca Europy. Mimo to, a może właśnie dlatego, że uderzają mnie takie sytuacje, wiem jak duży zrobiłam skok świadomościowy. A wiedza i świadomość to dobry pierwszy krok do zmian.

***

Zdjęcie na stronie głównej: Enid Martindale na Flickr.com, zdjęcie na licencji CC BY 2.0

Podobne posty – zainspiruj się!

Mniej śmieci w domu (część I) – 3 produkty, które łatwo kupić w stylu zero waste

Idealna kawa – nieśpieszna, świadoma, naga. Jak to osiągnąć?

Agata Szczotka-Sarna