black friday strike

Black Friday i dwa o wiele lepsze Święta, które przyszły Zza Oceanu

Black Friday jest najlepiej znany, ale to tylko jedno z trzech świąt, występujących jedno po drugim, które przywędrowały Zza Oceanu. Dni pomiędzy czwartkiem a sobotą pod koniec listopada wiodą nas przez wdzięczność, zachłanność i przytomność umysłu. Czego nas, w Polsce uczy Święto Dziękczynienia (Thanksgiving), Czarny Piątek (Black Friday) i Dzień bez zakupów (Buy Nothing Day)?

Wdzięczność – ważna na długo przed wymyśleniem Black Friday

Geneza Święta Dziękczynienia najczęściej wywołuje mieszane uczucia, a ponieważ nie jest ważna dla mojego wywodu, pominę ją, pozostawiając Waszej dociekliwości i ocenie. Współczesny sens tego święta rozumiem jako połączenie dwóch uczuć: wdzięczności i radości. Tego dnia dominuje wdzięczność za to, co w życiu najważniejsze i co jest naszym udziałem: zdrowie, bliscy, dom, czy też jedzenie, które możemy tego dnia zjeść lub dzielić z innymi.

Wiele z tych spraw jest nam dostępnych dzięki pracy, dlatego drugim ważnym motywem jest radość z tego, co przynosi nam praca – już niekoniecznie rąk, jak w przypadku rolniczych plonów, ale jednak praca zajmująca znaczną część naszego czasu. Uważam, że wdzięczność to sens wielu świąt.

Amerykańskie Święto Dziękczynienia uczy nas jak docenić sprawy niematerialne i materialne – sądzę, że z powodzeniem możemy pomyśleć o tym podczas zbliżających się świąt, czy to Chanuki, czy Bożego Narodzenia.

Kolejna sprawa, to odzyskanie świąt dla wszystkich. Przewijające się w mediach społecznościowych linki i zdjęcia ze sklepów ogłaszających, że pozostaną zamknięte w Święto Dziękczynienia budzą w większości pozytywne reakcje. Powody takiej decyzji są różnorakie – pewnie obok chęci umożliwienia swoim pracownikom spokojnego świętowania, pojawia się także chrapka na pozytywny PR, ale uważam, że w sumie to bez znaczenia, jeśli tylko wszyscy mają okazję spędzić czas z bliskimi lub samotnie, ale wedle upodobania. Czy doczekamy się takich samych zmian w Wigilię?

Zachłanność czyli główne (jedyne?) przesłanie Black Friday

Skąd wzięła się nazwa Black Friday (Czarny Piątek)? Wyjaśnień – często sprzecznych – jest cała masa. Ale jakie to ma znaczenie? Żyjemy w rzeczywistości takiej, a nie innej i Black Friday, w Ameryce Północnej stanowiący orgię zakupów, przebija się także do nas.

Póki co jest bardziej szary, zabarwiony niewielkimi zniżkami, jeszcze nie tak popularny jak sezonowe wyprzedaże, ale jest. Jak już na dobre rozwinie swoje czarne skrzydła i złapie nas w swój dziób, być może będziemy mogli nagrywać własne filmiki pokazujące tratujących się konsumentów. Albo nie…

Joshua Becker we wspaniałym artykule #ReclaimThanksgiving zachęca do odrzucenia szaleństwa zakupów na rzecz szalonej radości z bycia razem. Skłania do eksplozji wdzięczności, zamiast eksplozji konsumpcji. Przywołuje w tekście także czasy, gdy Czarny Piątek był okazją do wspólnych poszukiwań bożonarodzeniowych prezentów, podczas gdy teraz są próbą łowienia byle czego byle tanio. Właśnie – był. Ale nic straconego, bo zamiast ulegać presji niskich cen, możemy zdecydować się na spędzenie tego czasu z rodziną lub na słodkim nicnierobieniu. W końcu to piątek – weekendu początek;)

Przytomność – Buy Nothing Day czyli przywołanie rozsądku po Black Friday

Dzień bez zakupów (Buy Nothing Day) to kolejny pozytywny oddech. Jakby Black Friday i towarzysząca mu zachłanność były tylko głupim wybrykiem pomiędzy wdzięcznością a umiarem. Wikipedia podpowiada, że korzenie tego święta tkwią w proteście przeciwko rozbuchanej konsumpcji. Nic dziwnego, skoro poprzedza je Czarny Piątek…

A zupełnie serio: dla tych, którzy ulegają wyprzedażowym (pseudo)okazjom dzień wcześniej, może to być solidna odtrutka – także dosłownie, bo mózg napędzany zakupowym hajem oszukuje nasze zmysły. Dzień bez zakupów przywraca przytomność. Uważam, że jest przydatny, bo przypomina o tym, że tuż obok siebie stoją różne możliwości: manii zakupów i spokojnego dystansu do kupowania.

Black Friday czy Buy Nothing Day dla minimalisty?

Na zakończenie podzielę się z Wami tym jak przewrotnie ułożyły się te dni w moim kalendarzu. Ponieważ większość swoich zakupów (nie, żeby było ich wiele) planuję z wyprzedzeniem i szukam dobrych cenowych okazji, w Black Friday odebrałam książki zamówione dwa tygodnie wcześniej, zaś w Dzień bez zakupów… kupiłam rajstopy, bo akurat byłam wtedy u rodziców, gdzie w pobliskim outlecie kupuję dwa razy do roku zapas rajstop. Czy to oznacza, że opisane wyżej święta mnie nie dotyczą? Ależ dotyczą jak najbardziej – jestem wdzięczna za to, że dojrzewam do rozsądnych zakupów, umiaru i spokoju. Bez względu na to, co dyktuje kalendarz.

Podobne posty – zainspiruj się!

Agata Szczotka-Sarna