Jak przetrwać, gdy zostaniesz wystrzelony w kosmos na własne życzenie? A jak to zrobić, gdy zostaniesz tam wbrew własnej woli? W obu przypadkach odpowiedzią jest rezyliencja – umiejętność dostosowania się i przetrwania w nowych warunkach. O tym i innych ważnych sprawach piszę bazując na dwóch filmach: animacji Pixara pt. „WALL-E” (2008), reż. Andrew Stanton oraz „Marsjaninie” (2015), reż. Ridley Scott. Trzeci z kolei Sobotni Slow Seans jest iście kosmiczny i do oglądania z dziećmi.
Rezyliencja czyli odporność, zdolność podniesienia się po upadku, wypłynięcia spod przygniatającej fali. Jest możliwa dzięki dostosowaniu się do zmieniających się warunków. Byłoby wspaniale, gdyby była wrodzona, ale nie jest. Można ją jednak w sobie wykształcić.
Zarówno WALL-E, jak i Mark Watney (Matt Damon), główny bohater filmu „Marsjanin” funkcjonują w przejmująco samotnej przestrzeni, w sytuacji, która ma wszelkie przesłanki, by zakończyć się fatalnie. Wówczas najtrudniej znaleźć w sobie siłę do działania. Co warto zrobić? Obserwować bohaterów dzisiejszego seansu i uczyć się od nich. Bo poza otoczką science-fiction, radzą sobie oni z problemami tak, jak my możemy sobie poradzić z własnymi.
„Kosmos nie chce współpracować – mówi Mark Watney do swoich studentów. Nagle wszystko jest przeciwko wam. Pomyślicie, że to koniec, że tak właśnie umrzecie. Możecie to zaakceptować albo wziąć się do pracy. I tyle. Zaczynacie. Rozwiązujecie jeden problem, później kolejny, i tak dalej. Gdy rozwiążecie wystarczająco dużo tych problemów, wrócicie do domu.”
Co to oznacza na poziomie działania?
1. Zadbaj o podstawowe potrzeby
Do przeżycia potrzebujemy tlenu, wody, jedzenia. Mark inwentaryzuje zapasy, dzieląc je na codzienne racje, buduje konstrukcję pozwalającą mu uzyskać więcej wody. WALL-E nie ma problemów typowo ludzkich, ale żeby przetrwać także potrzebuje schronienia przed burzami i słońca, by naładować baterie. Każdy z nich z determinacją zabezpiecza te podstawy.
2. Skup się na zadaniu
A później zabierają się do pracy. WALL-E zgniata śmieci w kostki, to jego naturalny program, to do czego został stworzony. Przy okazji wyszukuje przydatne części zamienne. Mark szuka możliwości powrotu na Ziemię – przegląda zasoby dostępne z rzeczach osobistych kolegów z załogi, wykorzystuje swoją wiedzę naukową, by wymyślać niekonwencjonalne rozwiązania (próbuje hodować ziemniaki w ludzkich odchodach, zastanawia się nad wykorzystaniem plutonu jako paliwa).
3. Pomyśl o tym, co poprawia ci samopoczucie
Każdy z nich dba także o dobre samopoczucie. Gdy jest się jedynym człowiekiem albo jedynym działającym robotem na całej planecie, zbawieniem okazuje się muzyka i umilające czas drobiazgi. WALL-E ma swój rytuał wieczorny: zapala lampki choinkowe (ich światło daje niesamowity nastrój bez względu na porę roku –sprawdźcie!), a następnie ogląda fragment musicalu „Hello, Dolly!”. Podczas swoich codziennych wypraw gromadzi również przedmioty pozwalające przyjemnie spędzić czas: folię bąbelkową, kostkę Rubika, zapalniczki. Mark odsłuchuje przeboje z osobistej playlisty swojej kapitan, pastwiąc się nad jej gustem muzycznym.
4. Pamiętaj o zielonym!
Zieleń oznacza życie. Tam, gdzie coś rośnie, choćby niewielka roślinka z dwoma listkami, jest nadzieja na życie: przetworzenie dwutlenku węgla, hodowlę jadalnych odmian. W WALL-Em jedna, niepozorna roślinka to sygnał, że Ziemię można ponownie zaludnić. W „Marsjaninie” wyhodowanie ziemniaków oznacza kolonizację planety. I chociaż oba filmy są megazabawne, już mniej zabawne jest, że większość z nas nie poradziłaby sobie z wyhodowaniem czegokolwiek nawet na Ziemi. Cóż – ten obrazek staje się superważny w kontekście przetrwania oraz podboju kosmosu:
5. Szukaj kontaktu
Namiastką kontaktu dla WALL-Ego jest komunikacja z chrabąszczem. To dla niego WALL-E codziennie otwiera ciasteczko z kremem, o jego dobrostan dba tak jak o dobrostan przyjaciela. Mark prowadzi monolog do kamery. Nie wie, czy przeżyje, ale możliwość pozostawienia po sobie śladu w postaci myśli – taka odłożona w czasie komunikacja z drugim człowiekiem – daje poczucie normalności.
Radość ze spotkania z EVE’ą jest dla WALL-Ego niczym kopniak adrenaliny. Pragnie nadrobić czas, dzieląc się z nią w kilka chwil tym, jak żył, tym co go cieszy. Mark skacze z radości, gdy wpadnie na pomysł jak nawiązać najprostszy kontakt umożliwiający komunikację poprzez pytania zamknięte. Każdy z nich jest też zdeterminowany, by szukać bardziej złożonego kontaktu – w razie potrzeby są gotowi rzucić się na pędzący statek kosmiczny albo odkopać sondę z poprzedniego millenium.
6. Wiedz, że coś się dzieje
Nadzieja może nadchodzić poza naszym wzrokiem i świadomością. Bez względu na to, co robisz, gdzieś indziej dzieje się masa spraw – (wszech)świat nie zatrzymuje się w miejscu. Któryś ciąg zdarzeń prowadzi do ciebie, nawet jeśli się tego nie spodziewasz siedząc w odosobnieniu i skupiając się na walce o najprostsze sprawy.
Dlaczego warto obejrzeć te filmy z dziećmi?
Przede wszystkim są bardzo zabawne i jest to rozrywka dla całej rodziny. Po drugie, prowokują do pytań. Po trzecie, pokazują siłę ludzkiego umysłu i paradoks ludzkiej natury – potrafimy wysłać człowieka w kosmos, ale też tworzyć rzeczy zbędne, byle jakie i zaśmiecając nasz dom.
WALL-E ratuje Ziemię
Jeśli jest jakaś dobrze opowiedziana historia proekologiczna dla małych i dużych to właśnie WALL-E. Gdzieś w przyszłości słońce wschodzi oświetlając wieżowce zbudowane z kostek sprasowanych odpadów. Chciałam napisać, że po tej opustoszałej planecie przyszłości przemieszcza się WALL-E, domowy robot porządkujący. Ale to nie do końca prawda. Na Ziemi nie ma ludzi, są jednak pozostałe po nich odpady: zużyte lub niechciane sprzęty, opakowania po jedzeniu, skrawki codziennego życia, które stały się zbędne zbyt szybko. Tak więc Ziemia nie jest opustoszała, jest po prostu brudna, pewnie śmierdząca (wyobraźcie sobie wysypisko na powierzchni całego globu) i walcząca o siebie, co widać dzięki niewielkiej, zielonej roślince.
Tym, co mnie niezmiennie porusza, jest prostota przekazu. Niemal na wszystkich sprzętach, budynkach, rzeczach widocznych w filmie jest logo wymyślonej korporacji o nazwie Buy N Large – kupuj masowo, kupuj bez opamiętania i bez opamiętania wyrzucaj. Nawet Ci, którym udało się zbiec z Ziemi na wygodnym statku, choć zmienili miejsce pobytu, nie zmienili nawyków – konsumują niczym maszynki, tyjąc przy tym, głupiejąc i zaśmiecając kosmos.
WALL-E to taki film, którego seanse powinny być obowiązkowe już w przedszkolu. Przygody robota – wyglądem skrojonego podobnie do E.T. – z jednej strony pokazują, dokąd zmierzamy zasypując Ziemię tonami śmieci powstałych w wyniku trudnego do zahamowania globalnego zakupoholizmu. Z drugiej strony, dają nadzieję, że jeszcze zdążymy się opamiętać. Nawyki, które mogą nas wystrzelić w kosmos (i to wcale nie będzie fajne) da się zmienić! Chodzi o to, aby pójść jednocześnie w dwóch kierunkach: kupować mniej i rozważniej, a gdy się czegoś pozbywamy, robić to odpowiedzialnie.
I jeszcze bonus z napisów końcowych, czyli Peter Gabriel i „Down To Earth” (uwaga, wyciska łzy!)
Marsjanin ratuje ludzkość
Dziwiło mnie oburzanie się na wrzucenie filmu Ridleya Scotta do kategorii komedii. „Marsjanin” jest przezabawny! Ale jest też bardzo wzruszający. Choć to science-fiction, nie efekty są ważne, ale moc ludzkiego umysłu. Tego, który potrafi skupić się na celu i dążyć do niego. W jednej ze scen Mark tłumaczy jak najwięksi naukowcy na świecie pracują na jeden cel – sprowadzenie go na Ziemię. Co by było, gdyby całą ludzką inteligencję, pomysłowość i dobrą wolę skierować na inne cele niż zysk i władza?
Podobne posty – zainspiruj się!
- Sobotni Slow Seans nr 7: blokada twórcza vs. pisarze - 12 listopada 2020
- Sobotni Slow Seans nr 6 – Jak pisać, czyli dokumentalne opowieści o pisarkach - 1 maja 2020
- Uziemieni, udomowieni - 14 kwietnia 2020