wejście - wyjście czyli przechodzimy w Nowy Rok

Podsumowanie roku 2016: rodzinnie, blogowo, zawodowo

Czas na podsumowanie roku. Za mną 12 bardzo nierównych miesięcy. Gdybym była na morzu, początek roku byłby niczym huragan z falą przygniatającą mnie do dna. Ale już od sierpnia, gdy na świat przyszła moja córeczka, czuję, jakby fala mnie znowu unosiła. I wiem, że żaden z tych stanów nie jest wieczny. Podsumowuję rok: rodzinnie, blogowo, zawodowo.

Zaczęło się mało optymistycznie od lądowania w szpitalu. Usuwanie wyrostka, choć przy ostrym zapaleniu jest operacją standardową, mogło zagrozić mojej (wówczas rosnącej w brzuchu) córce. Skończyło się długim zwolnieniem lekarskim. Plany związane z życiem zawodowym i spokojnym przygotowaniem domu na powiększenie rodziny rozpłynęły się. Zamiast tego zaliczyłam miesiące obniżonego nastroju, leżenia w łóżku i szarpanie się z remontem, który zamiast trwać kilka tygodni, przeciągał się na miesiące.

A później był sierpień i… nie wiem jak to się stało, ale gdy tylko urodziła się Eryka i zobaczyłam, że – choć maleńka i krucha – jest bezpieczna, mogłam wyrzucić z głowy wiele lęków, niepokojów. Chyba dzięki temu i dzięki pomocy przyjaciółek (dziękuję Noemi, Marto, Kasiu) dość szybko się pozbierałam. Sierpień był więc dla mnie przełomowy. Mam teraz więcej obowiązków, ale i więcej energii.

Jakiś czas temu w cyklu Sobotni Slow Seans pisałam o filmie „Marzyciele”, zachęcając Was, byście doceniali doświadczenia – swoje pierwsze razy. I właśnie tym tropem idę, podsumowując rok. Oto moje pierwsze razy.

Podsumowanie roku: Rodzinnie

  • Mam córkę! A właściwie mam teraz i syna, i córkę <3
  • Edgar zaczął szkołę, co oznacza zmiany nie tylko dla niego, ale i dla nas, rodziców pierwszoklasisty. Myślę, że wszyscy spisujemy się dzielnie w nowych rolach, choć nie obywa się bez małych kryzysów.
  • Przez mieszkanie przeszła remontowa rewolucja, a efekt bardzo cieszy, choć przed nami jeszcze miesiące do ostatecznego efektu (wciąż nie mamy wszystkich lamp i innych – podobno niezbędnych – rzeczy;) ).
  • To bardziej w kategorii szerokiej rodziny, ale ważne dla mnie wydarzenie – spotkałam się ze znajomymi ze studiów. Z niektórymi po raz pierwszy od lat na żywo (jednak FB to nie to samo!) Zaskakujące jak krótkie w sumie spotkanie może doładować baterie. Wyszłam z tego spotkania z przekonaniem, że jako grupa mamy się dobrze.

Podsumowanie roku: Blogowo

Od połowy sierpnia, kiedy to wróciłam do blogowania, na stronie pojawiło się 36 postów, z czego 24 to pomysły z mojej listy w notesie. Na tej liście wciąż jest 40 tematów, które chciałabym poruszyć, ale jak widać wskakują też – zupełnie spontanicznie – nowe pomysły. To mi bardzo odpowiada, bo dzięki temu zachowuję równowagę pomiędzy tekstami bardziej rozbudowanymi, wymagającymi szerszego przygotowania i planowania a tymi lżejszymi (choć niekoniecznie krótszymi).

Podsumowanie roku: Zawodowo

  • Mimo urlopu macierzyńskiego staram się utrzymywać kontakt z biurem, a nawet (i z tego jestem bardzo zadowolona) kreować nowe rozwiązania. Póki co w realizację tych pomysłów nie mogę się włączyć tak bardzo jak bym chciała, ale mam poczucie, że z każdym miesiącem moja aktywność rośnie.
  • Intensywnie pracuję nad swoją postawą, a właściwe walczę z ograniczającymi myślami i niepokojem: czy będzie dla mnie miejsce w pracy po urlopie macierzyńskim, czy znajdę swój rytm, czy będę mogła wrócić w nieco zmienionej formule (bo jedna taka mi się układa w głowie)?
  • Udało mi się pójść na przedświąteczne spotkanie firmowe (żeby było ciekawiej, po raz pierwszy, odkąd tam pracuję) i nawet przez chwilę pograć w kręgle (jupi!).

Dziękuję za ten wspólny czas.
Już jutro widzimy się w Nowym Roku!

Podobne posty – zainspiruj się!

Agata Szczotka-Sarna