Na wydarzenie “Niech żyje papier!” organizowane przez magazyn Zwykłe Życie, przyciągnęła mnie miłość do notatników. Ale – poza jednym nowym zeszytem, który leży na nocnym stoliku i woła o pierwsze zapiski oraz zabawnymi papierowymi spinaczami – wyniosłam stamtąd kilka spostrzeżeń dotyczących tego, jakie znaczenie ma papier w moim życiu. Zapraszam na krótką, subiektywną relację z wydarzenia.
Obok części targowej, w której interesowały mnie przede wszystkim notatniki oraz grafiki i plakaty, wybrałam dwa spotkania: “Ołówki i notatniki jako symbole stylu” oraz “Całe życie papieru: od produkcji po recykling”.
Papier jako symbol statusu
Pierwsze spotkanie to prezentacja dwóch marek papierniczych – Traveler’s Notebook oraz ołówków Blackwing. Choć ciekawie było posłuchać o pochodzeniu i właściwościach tych produktów, to mam poczucie, że sam potencjał tematu został zmarnowany. Może nie mam już w sobie tej obsesyjno-konsumenckiej wrażliwości, a może było go za wiele, ale powtarzające się słowo ‘kultowy’ w opisie notatnika, bardziej mnie zniechęca niż przekonuje do poznania jego jakości i funkcjonalności.
Bo że ołówki i notatniki mogą być, i są symbolami stylu nie mam wątpliwości. Rzecz tylko w tym, że różne typy notatników i różne typy ołówków oznaczają inny styl, inne podejście do życia. Większe spektrum producentów i przykładów pozwoliłoby lepiej pokazać, czym może być obcowanie z papierem.
Ciekawie byłoby też poznać opinie socjologów, psychologów, pójść w kierunku “co mówi o moim stylu życia sposób wybierania i korzystania z notatnika, robienia notatek”. Żeby jednak być fair, przyznam, że po prezentacji postanowiłam poddać testom hasło producenta Blackwing “Half the pressure, twice the speed” i po pierwszych dniach korzystania stwierdzam: coś jest na rzeczy i przyjemność pisania znaczna, szczególnie, gdy notuje się dużo.
Papier jako surowiec
Drugie spotkanie miało formułę dyskusji panelowej. Chociaż czysto zawodowo najbardziej ciekawiło mnie, jak do tematu podejdzie biorąca udział w rozmowie przedstawicielka konkurencyjnej firmy, to nie jej wypowiedzi okazały się dla mnie odkrywcze.
Najbardziej inspirujące były luźne dywagacje Lidii Popiel na temat jej relacji z papierem – od możliwości drukowania zdjęć na rozmaitych typach papieru i testowania rezultatów w specjalnych aplikacjach jeszcze przed produkcją, po pełne nadziei pytanie, czy kwitki z parkomatów można poddać recyklingowi (niestety – nie można).
Dzięki tej wypowiedzi sama zaczęłam się zastanawiać: pod jaką postacią zapraszam papier do swojego życia w pełni świadomie, a pod jaką wkracza on w nie bocznymi ścieżkami?
Jak zapraszam papier do swojego życia
Wciąż kupuję papierowe książki i – dużo mniej niż kiedyś – czasopisma. Mimo to, pierwsze skojarzenie związane z głęboko przemyślanymi wyborami papierniczymi, kieruje mnie ku notesom. Notuję dużo, i w pracy, i w domu. Zapisuję myśli, listy zadań, pomysły, cytaty, prowadzę analogowy kalendarz. Mam swoje preferencje dotyczące notatników, ale w pokaźnych zbiorach już zapisanych zeszytów, trudno byłoby znaleźć dwa identyczne. Najchętniej, odkąd moje pióro uległo uszkodzeniu, notuję ołówkiem.
Raz na kilka miesięcy, czasami częściej – w zależności od objętości i formatu notatnika oraz intensywności czytania i pracy – otwieram nowy zeszyt i rozpoczynam przygodę. To dla mnie bardzo ważny i pełen emocji moment. I gdy tak o tym teraz piszę, widzę dlaczego notesy wydają mi się – w kontekście wykorzystania z papieru – istotniejsze od książek. Po prostu obcuję z nimi dłużej i właściwie codziennie 🙂
Jak papier wkracza do mojego życia
Gdy Lidia Popiel mówiła o kwitkach z parkomatu, zaczęłam się zastanawiać na co mam, a na co nie mam wpływu. Daleko mi jeszcze do życia w stylu zero waste (zero odpadów), ale staram się minimalizować swój wpływ na środowisko. Są jednak papierowe opakowania (pudełka, torby), papiery higieniczne (chusteczki, ręczniki, papier toaletowy), wszelkie drobne druki i potwierdzenia (paragony, bilety), które tłoczą się wśród zakupów i wypełniają moją codzienność.
Wiele z nich wkracza do naszego życia, bo po prostu nie zwracamy na to uwagi. A możemy zwracać. Ponieważ właśnie w ramach projektu, który prowadzę, szykuję EkoPakę na temat zamykania obiegu papieru, część tych zagadnień przewija się przez moje myśli – pytanie: jak wiele dobrych rozwiązań będę w stanie wdrożyć, by zminimalizować zużycie papieru lub używać do bardziej świadomie?
Co dla mnie znaczy fraza “Niech żyje papier!”
Po całym – bardzo udanym i ciekawym wydarzeniu – widzę, że znaczenie hasła “Niech żyje papier!” to dla mnie nie tylko radość korzystania z notesów, lecz także poczucie, że życie papieru powinno być optymalne: jak najdłuższe, jak najbardziej efektywne. Czym to hasło jest dla Ciebie?
Podobne posty – zainspiruj się!
- Sobotni Slow Seans nr 7: blokada twórcza vs. pisarze - 12 listopada 2020
- Sobotni Slow Seans nr 6 – Jak pisać, czyli dokumentalne opowieści o pisarkach - 1 maja 2020
- Uziemieni, udomowieni - 14 kwietnia 2020