magia olewania - ebook

Magia olewania – podsumowanie, dzięki któremu możesz olać lekturę książki Sary Knight

Ułatwię ci życie. Zamiast plątać się we wzniosłych określeniach i brnąć przez 200 stron, możesz przeczytać moje podsumowanie i olać lekturę „Magii Olewania” Sary Knight. W ekstremalnej wersji możesz olać także lekturę podsumowania i przejść do „Esencjalisty” Grega McKeowna, czyli książki, która lepiej pokazuje, jak trzymać się priorytetów. Skoro jednak tu jesteś, pewnie skusiła Cię popularność książki Sary Knight. Czytaj dalej i przekonaj się, czy warto umieścić ją na liście priorytetowych lektur.

Od około dwóch lat minimalizuję ilość otaczających mnie przedmiotów, zobowiązań. Staram się żyć świadomie, więc także świadomie dobieram to, czym się chcę zająć, a czym nie. Może więc być tak, że książka Sary Knight trafiła w moje ręce na etapie, w którym nie jest dla mnie objawieniem, tylko przypominajką, jak wiele już zmieniłam. Może niestety być i tak, że ona w ogóle objawieniem nie jest, ale to już musicie ocenić sami 😉

Magia olewania czyli świadome życie

Do przeczytania „Magii olewania” skłoniło mnie to, że wydawała się stać w kontrze do „Magii sprzątania” Konmari. Tak przynajmniej sugeruje okładka stanowiąca parafrazę okładki poradnika Marie Kondo. Nic bardziej mylnego. Książka Sary Knight bez obciachu (i tutaj szczere brawa – olewanie opinii innych, level master!) pokazuje, że jest przedłużeniem, rozwinięciem, kolejnym krokiem po tym, co proponuje Marie Kondo:

„Oczyszczenie umysłu daje jeszcze lepsze efekty niż fizyczne odgracenie przestrzeni, gdyż nie kończy się wraz ze ścianą czy z sufitem. Twoja czaszka wciąż jest wypełniona tą samą szarą materią, ale te niewidoczne pokłady lęku, zmartwień, paniki i strachu zostały usunięte i panuje tam większy porządek niż w świątyni przed wizytą papieża. Korzyści dla twojego zdrowia psychicznego są ogromne i długotrwałe.”

magia olewania vs magia sprzątania

Olewanie, słowo nacechowane pejoratywnie, zyskuje nowy wydźwięk. Autorka definiuje magię olewania tak, że staje się ona synonimem (przynajmniej dla mnie) świadomego życia:

„[Magia olewania, czyli] program odgracania i reorganizacji mentalnej przestrzeni poprzez odpuszczanie sobie niektórych spraw. Takie olewanie, które oznacza niepoświęcanie czasu, energii i/lub pieniędzy na rzeczy, które ani cię nie uszczęśliwiają, ani nie wnoszą nic w twoje życie (oprócz irytacji), po to, żeby mieć więcej czasu, energii, i/lub pieniędzy na rzeczy, które dają ci radość.”

Magia olewania – olej olewanie!

Autorka pisze o magii, oświeceniu (sic!), narzędziach, metodzie zero żalu. Dużo zbędnych określeń. Wszystko sprowadza się do zrobienia kilku list. Naprawdę, dokładnie o to chodzi. A ja, chociaż jestem fanką list i na co dzień tak pracuję, tym razem nie kupuję pomysłu. Niepokojące jest to, że listy dotyczą tego, co zamierzamy olać. W ogóle wszystkie kroki i ćwiczenia prezentowane w książce zajmują głowę myśleniem o tym, o czym chcemy przestać myśleć. Moim zdaniem poświęcanie tak wiele uwagi czemuś, co zamierzamy olać (tudzież, tłumacząc bardziej dosadnie: na co zamierzamy mieć wyjebane), jest przeciw skuteczne. Wolę ten czas poświecić na to, co dla mnie ważne i czego olać bym nie chciała.

Magia olewania – osobiste zasady i zasoby

Są jednak w tej książce także dobre fragmenty. Wybrałam dwie proste recepty, które pomogą zapobiec wrzucaniu na naszą mentalną listę spraw ważnych dla innych, a niekoniecznie istotnych dla nas.

Osobiste zasady >>> gdy nie masz na coś ochoty, a na horyzoncie widać dyskusję pod hasłem ‘dlaczego, może jednak spróbuj”, po prostu mówisz, że czegoś nie zrobisz, bo to kwestia twoich osobistych zasad: „Osobiste zasady to świetny i skuteczny sposób na zaoszczędzenie sobie nerwów, a jednocześnie uniknięcie zranienia cudzych uczuć (…) ludzie zwykle nie nalegają, jeżeli powie im się, że to kwestia zasad. Najlepsze jest to, że są to twoje własne zasady, więc możesz je zmienić albo zawiesić, kiedy chcesz, a nikt nie będzie się chciał z tobą spierać, ponieważ będzie się bał zranić twoje uczucia!”

Zasoby >>> zdarza się (przynajmniej ja tak mam), że myślimy o zobowiązaniach jednowymiarowo, na przykład jako o zadaniach pochłaniających czas. Tymczasem warto pomyśleć o każdym z nich w wymiarze trzech kluczowych zasobów: czasu, energii, pieniędzy i dopiero na tej postawie ocenić, czy faktycznie jest to dla nas działanie priorytetowe.

Te dwie metody wkładam do mojego podręcznego kuferka i zamierzam korzystać na zdrowie, wam również polecam 🙂

Esencjalizm zamiast magii

A jeśli koniecznie chcecie sięgnąć po dobrą, soczystą lekturę dotyczącą określania priorytetów, proponuję „Esencjalistę” Grega McKeowna – mniej ezoterycznie, a skuteczniej pokazuje, dlaczego warto i jak skupić się na tym, co ważne.

Sarah Knight, „Magia olewania”, Wydawnictwo Muza, 2017

Podobne posty – zainspiruj się!

Szczęście w kolorze blue – dwie książki o tym, jak być szczęśliwym

Hygge i wychowanie po duńsku – książka nie tylko dla rodziców

Agata Szczotka-Sarna