Kolorowanki dla dorosłych – spokój i uważność czy strata czasu i zbędny wydatek?

Kolorowanki dla dorosłych rozsławione jako zajęcie ćwiczące uważność, największy boom mają już chyba za sobą. Na początku podchodziłam do nich sceptycznie, aż w końcu kupiłam i… nadal mam swoją – jedną, jedyną, kolorowankę, do której co jakiś czas wracam. Choć wciąż rozumiem sceptyków tej formy spędzania czasu, widzę jej wyciszające zalety.

Co mój wewnętrzny sceptyk myśli o kolorowankach

Kiedy kolorowanki dla dorosłych pojawiły się na rynku, nijak nie mogłam się do nich przekonać. Jak za wieloma opiniami, tak i za tą, kryła się utrwalona w dzieciństwie niechęć. Jako dziecko nie przepadałam za kolorowankami, bo kojarzyły mi się z ograniczeniem i nudą, czymś, czym dorośli każą się zajmować dzieciom, gdy chcą je zbyć. Pewnie z tego samego powodu wolę korzystać z notatników bez linii i kratek – widzę taką białą kartkę jako przestrzeń do urzeczywistnienia własnych wizji.

Co więcej, kolorowanki dla dorosłych początkowo postrzegałam wyłącznie jako sprytny sposób na sprzedanie czegoś starego na nowo. Pięknego i dopracowanego, ale jednak wtórnego. Były już przecież wcześniej wzory ze słynnymi obrazami, które można było samodzielnie wypełniać farbą (nawet na płótnie), są kolorowanki dla dzieci. Zawsze też można po prostu rysować zapełniając kartkę wzorami. Sami rozumiecie – z takim nastawieniem nie rwałam się do kolorowanek.

Moja pierwsza kolorowanka

Podobnie jak z książkami o szczęściu (poczytaj więcej tu – klik), tak i z kolorowanką, decyzja o jej zakupie wiązała się z pewnymi okolicznościami. Przede wszystkim, czytając o rozwoju dzieci, wielokrotnie natykałam się na opinię, że rysowanie pozwala rozwijać umiejętność skupienia się ściśle związaną z rozwijaniem uważności, uspokaja. Poza tym, im bardziej czułam opór, tym bardziej wiedziałam, że aby wyrobić sobie opinię, potrzebuję osobistego doświadczenia. Byłam ciekawa, czy przy tak sceptycznym nastawieniu, dotknie mnie magia opisywana w recenzjach kolorowanek dla dorosłych i czy rysowanie/kolorowanie może zadziałać na mnie tak, jak na dzieci.

Nie chciałam jednak wydać masy pieniędzy na kolorowankę, która może okazać się strzałem w stopę. Ta, na którą się ostatecznie zdecydowałam przekonała mnie przystępną ceną (ok. 6 zł) oraz wzorami – mandale kojarzą mi się pozytywnie od czasów studenckich, gdy podczas wykładu z filozofii, prowadzący zaproponował ćwiczenie polegające na rysowaniu mandali.

Moja kolorowanka to niepozorna książeczka „Antystresowa kolorowanka. Mandale inspirowane sentencjami zen”. 64 strony w tekturowej okładce – to także jej zaleta: nie zajmuje dużo miejsca, łatwo ją zabrać ze sobą, bo jest lekka.  Co więcej, mam ją od miesięcy i pewnie jeszcze długo mi posłuży. Niewielka inwestycja, sporo radości.

Osobista kolorowanka - jak ćwiczę uważność

Jeśli macie drukarkę, kolorowanki można nieodpłatnie po prostu pobrać z internetu – nawet szybkie wyszukiwanie zaprowadzi Was do ciekawych zbiorów, jak na przykład COLORING PAGES FOR ADULTS (klik).

To okazja do przetestowania kolorowanek przy niewielkich kosztach (tusz, prąd, czas na wybór wzoru) i dobry sposób dla kogoś, kto potrzebuje urozmaicenia tematyki kolorowanych stron. Dla mnie wada tego rozwiązania to luźne kartki – wolę mieć kolorowankę w jednym, niewielkim zeszycie.

Jak to jest z tym kolorowaniem

  • Przygotowanie kredek

Uwielbiam ołówki, więc podczas kolorowania korzystam wyłącznie z kredek ołówkowych. W samym wybieraniu kredek jest coś szalenie przyjemnego – jak powrót do dzieciństwa, a ich przygotowanie do pracy znakomicie mieści się w nurcie slow. Z ręczną temperówką i ostrzeniem rysików jest jak z ręcznym mieleniem kawy (przeczytaj tu – klik): trwa to nieco dłużej, ale pozwala odczuć w ramionach każdy ruch.

Ostrzenie ołówków wspomaga skupienie i uważność.

  • Wybór kolorów

Kolejny krok, czyli wybór kolorów, także zachęca do namysłu. Oczywiście ta część może być automatyczna, dla mnie jednak wizja tego, jak chcę podejść do kolorowania danego wzoru, jest częścią nauki uważności. Czasami lubię po prostu poddać się temu, co się stanie – sięgam po dowolną kredkę, nie patrząc, co wybieram i koloruję. Częściej jednak mam ochotę na paletę w określonym odcieniu albo chcę się ograniczyć do konkretnej liczby kolorów. Każda z tych opcji pomaga ćwiczyć uważność, umożliwiając wgląd w siebie: Jakie emocje rodzą się we mnie podczas kolorowania przy braku lub narzuceniu ograniczeń? Po jakie kolory chętniej sięgam, a które odrzucam?

Uważność - co kryje się w kolorach?

  • Skupienie na kolorowaniu

To jest chyba moje największe pozytywne zaskoczenie z całego doświadczenia z kolorowanką. Kolorując, czuję wyraźnie jak rusza się moja dłoń, widzę – poprzez intensywność koloru – na ile mocno dociskam kredkę, jak zmienia się barwa wraz ze zmianą nacisku. To jest bardzo intensywne i fizyczne, nie tylko umysłowe doznanie bycia tu i teraz. Może brzmi to nieco egzaltowanie, ale naprawdę dla mnie to najlepsze potwierdzenie, że kolorowanki mogą zdziałać wiele dobrego w nauce uważności.

  • Czas na kolorowanie

Nie narzucam sobie konkretnych dni, ani limitu czasu. Wiem, że można i tak, aby zbliżyć się do nawyku bliskiego praktyce medytacji, ale traktuję kolorowankę usługowo – jeśli mam ochotę wyłączyć natrętne myśli i skupić się na czymś bezcelowym, sięgam po mój zeszyt. Koloruję kawałek albo cały wzór – daje sobie tyle czasu, ile potrzebuję, by poczuć, że to jest to. Ot, taka ważna różnica miedzy grą, w której dążymy do osiągnięcia konkretnego rezultatu a zabawą, której celem jest… zabawa. Mało konkretne, za to bardzo miłe uczucie 🙂

  • Wyjątkowość twojej kolorowanki

Jeszcze w tym punkcie przekonałam się jak niesprawiedliwa była moja pierwotna ocena. Wzory, owszem, każdy może dostać takie same, ale to, jak je wypełni, jest zapisem konkretnej chwili, preferencji, emocji. Kolorowanki mają wiele detali, czasami strony, które tylko w części wypełnia gotowy wzór – to wszystko daje pole do osobistej ekspresji.

Dlaczego warto dać szansę kolorowankom

Fanatykiem kolorowanek się nie stałam, ale też nie uważam ich za stratę pieniędzy, ani czasu. W końcu sami decydujemy ile tych zasobów na nie zużyjemy. Widzę za to sporo zalet wynikających z kolorowania:

  • Zwiększenie zdolności koncentracji
  • Uwolnienie się od natrętnych myśli
  • Lepszy wgląd we własne emocje
  • Możliwość zapanowania nad fragmentem rzeczywistości (ważne szczególnie w okresach obniżonego nastroju)
  • Tworzenie wyjątkowego obrazu
  • Wejście w czas zabawy
  • Poczucie wolności

Podobne posty – zainspiruj się!

Jak prowadzić dziennik – sposoby na osiąganie równowagi przez pisanie

Za dużo bodźców cyfrowych? Zrób sobie detoks!

Agata Szczotka-Sarna