poranny rytuał

Poranny rytuał na lepszy początek dnia – 3 podpowiedzi ze świata

Poranny rytuał potrafi nastroić na cały dzień, ale zadziała tylko, jeśli obejmie kluczowe punkty poranka, jak toaleta, śniadanie, autorefleksja, przygotowanie do wyjścia z domu. Zobacz 3 podpowiedzi na dobry poranek na podstawie zwyczajów mieszkańców Berlina, Mumbaju i Sztokholmu.

Aby wypracować własny poranny rytuał testowałam wiele porad: picie szklanki wody tuż po przebudzeniu, ćwiczenia, pisanie dziennika, wyznaczanie celów na dany dzień. I być może wszystko to są dobre rzeczy, ale z perspektywy czasu widzę, że lepiej szukać prostszych rozwiązań, bardziej zgodnym z rytmem porannych przygotowań. Do świeżego spojrzenia na temat porannych zwyczajów, natchnął mnie znaleziony w czeluściach internetu raport “A World Wakes Up”.

Poranny rytuał zacznij wieczorem, czyli podpowiedź z Mumbaju

Dzień zaczyna się wraz z zachodem słońca dnia poprzedniego. Ma znaczenie to, jak ułożymy się do snu i jak przygotujemy do powitania wschodu słońca. Jedynie 13 procent badanych mieszkańców Mumbaju odczuwa największy stres o poranku. To znacznie mniej niż mieszkańcy innych metropolii. Ale nie ma w tym magii, tylko czysta logika.

Po pierwsze, częściej niż inni, robią dwie rzeczy, żeby przygotować się do kolejnego dnia: sprawdzają swój kalendarz i planują, co zjedzą na śniadanie. Reszta skupia się tylko na przygotowaniu lunchu i wyborze ubrania. Przypuszczam, że skuteczne byłoby zrobienie wszystkich tych czterech rzeczy.

Po drugie, Mumbajczycy dbają o sen, stosując kilka prostych zasad:

  • kładą się spać o stalej porze
  • przed zaśnięciem myślą o dobrych rzeczach (za co są wdzięczni)
  • unikają kontaktu z ekranami cyfrowych gadżetów
  • nie ulegają pokusie picia wieczorem napojów z kofeiną lub alkoholem

Poranny rytuał czy poranna zmora? Podpowiedź ze Sztokholmu: wciskaj drzemkę

Najbardziej ożywcza myśl z całego raportu – i w dodatku totalnie sprzeczna z poradami guru efektywności – sprowadza się do prostej prawdy: drzemki nie są takie złe! Wciskanie ‚snooze’ na telefonie lub budziku ma swoje zalety i czas je docenić. Otóż, stan półsnu, ta leniwa chwila zwana w moich stronach „wciąganiem żółtka”, gdy jeszcze dosypiamy z jednym okiem otwartym, kryje w sobie twórczą moc:

„Neurolodzy odkryli, że nietypowe spostrzeżenia i nowatorskie łączenie faktów pojawiają się najczęściej w stanie półsnu. Stan połowicznego przebudzenia wyzwala myśli, pomagając ludziom widzieć świat z innej perspektywy i wzmacniając ich zdolność do twórczego rozwiązywania problemów. Mówiąc krótko, chociaż społeczeństwo uczy nas, że stan, w którym jesteśmy śpiący, nie należy do optymalnych, nauka pokazuje, że możemy być bardziej kreatywni, pozwalając sobie trwać w tych sennych chwilach.

Celują w tym mieszkańcy Sztokholmu. Aż 32 procent z nich wciska ‚drzemkę’ więcej niż jeden raz. A przecież nie od dziś wiadomo, że Skandynawia to szczęśliwe miejsce. Tak więc, koniec z odstawieniem budzika na drugi koniec pokoju i gwałtownym zrywaniem się, by go wyłączyć. Drzemka po przebudzeniu jest ok.

Poranny rytuał medytacyjny w strugach wody – podpowiedź z Berlina

57 procent Berlińczyków spędza pod prysznicem ok 14 minut. To najdłużej w porównaniu z mieszkańcami innych miast. Ponieważ inne pomieszczenia stają się wielofunkcyjne, łazienka zyskuje status miejsca odosobnienia, w którym możemy w spokoju zadbać o ciało i ducha. Na szczycie listy zabiegów dla ducha znajdują się: słuchanie muzyki, modlitwa, medytacja, myślenie o czymś, za co jesteśmy wdzięczni. Dla ciała: rozciąganie (choć mam podejrzenie, że może chodzić o solidne przeciągnięcie się kilka razy pod rzeczonym prysznicem), spacer (do samochodu? na przystanek?), ćwiczenia.

Rób więcej tego, co uważasz za dobre dla siebie

Autorzy raportu zwracają też uwagę, że niestety nasze poranne zwyczaje nijak się mają do tego, co uważamy za dobre dla samych siebie. Mówiąc wprost: z różnych powodów sabotujemy to, co naszym zdaniem jest ważne dla osobistego dobrostanu. O ile jakoś ogarniamy prysznic, nadganiamy newsy ze świata, o tyle brakuje nam czasu na relacje z bliskimi. Wskazywane jako ważne przez ok. 80 procent badanych poranne przytulenie/całus dla partnera oraz zabawa z dziećmi, rzadko kiedy stają się priorytetami w porannych przygotowaniach do rozpoczęcia dnia.

Fakt, w ok. 1,5 godziny, bo tyle średnio przeznaczamy na cały cykl od przebudzenia do wyjścia z domu (znaczące odstępstwo stanowią tylko mieszkańcy Mumbaju – ok. 2,5 godziny), nie da się zmieścić wszystkiego. Ale o tym, co zmieścimy, decydujemy tylko my.

Dane, cytat (w moim wolnym tłumaczeniu) oraz zdjęcie, pochodzą z raportu „A World Wakes Up”, który został opublikowany w 2014 roku i jest częścią projektu Life at Home realizowanego przez Ikea.

Podobne posty – zainspiruj się!

Self care – proste sposoby na regenerację ciała i umysłu

ZEN w pracy – trzy pomysły na uzyskanie równowagi

Agata Szczotka-Sarna