Ozdoby wykonane samodzielnie to okazja, aby zamknąć wspomnienia w pięknej formie i wnieść do domu osobisty rys. To także zgodna z minimalistycznym podejściem oszczędność pieniędzy poprzez odejście od zbędnych zakupów. Przedstawiam – na przykładzie tego, co mamy w domu – trzy propozycje na ręcznie wykonane, proste ozdoby w nurcie slow life.
Wystrój domu to jeden z tematów przewijających się w lekturach dla minimalistów i poszukiwaczy slow life. Towarzyszy mu dużo pytań. Bo czy naprawdę potrzebujesz jakichkolwiek ozdób? Może wystarczą białe ściany i kilka mebli? Może tak, jednak dla mnie ważne jest, aby dom był nie tylko pomieszczeniem. Chcę, aby był miejscem, w którym czuję się dobrze. Nie potrzebuję do tego masy bibelotów i łapaczy kurzu albo rozbudowanych galerii plakatów na ścianach. Chcę jednak, by w jakiejś formie – najlepiej zgodnej z nurtem slow life – w domu pojawiły się kotwice do wspomnień i pięknych chwil. Takimi kotwicami mogą być właśnie starannie wybrane przedmioty użytkowe (np.: i tak używam kawiarki, więc dlaczego nie miałaby to być ta kupiona podczas podróży do Włoch?) albo proste ozdoby. Dziś trzy pomysły na przygotowanie ozdób, która tchną ciepło do wnętrza domu.
Obraz do pokoju dziecięcego
Pokazywałam go już kiedyś na Facebooku, ale przypomnę jak powstał. Odbijanie na papierze własnych śladów to ponadczasowa zabawa. U nas swego czasu była bardzo popularna – Edgar prosił, aby malować mu dłonie, stopy, a nawet całe ciało kolejnymi kolorami. Po jednej z takich twórczych sesji zrobiliśmy wspólnie obrazy do jego pokoju – jeden z odciskami stóp, drugi z odciskami dłoni. Oprawione w proste ramki prezentują się na ścianie jak rasowe dzieła młodego mistrza pędzla. Te pierwsze obrazy powstały, gdy mój syn miał trzy lata. Teraz, gdy lada moment skończy sześć, a jego pokój po remoncie przeszedł kilka zmian, czas pomyśleć o nowej odsłonie 🙂 Moim zdaniem to niedroga i ciekawa alternatywa dla kupowanych plakatów.
Pomysły na twórcze wykorzystanie tej ozdoby:
- Wymiana obrazów wraz ze zmieniającym się wiekiem dziecka. Wcześniejsze można zachować w postaci zdjęć. To chyba najbardziej minimalistyczna wersja – pozostawiamy raz zakupione ramki (zawsze można zmienić ich kolor, żeby pasował do wnętrza!), zmieniając jedynie wkład, nie przechowujemy poprzednio zamalowanych arkuszy.
- Jeśli pokój dzieli między siebie dwoje dzieci, każde z nich może zaznaczyć swoją strefę (miejsce nad biurkiem, łóżkiem), wieszając obrazek z odciskiem dłoni lub stopy – wystarczy niewielka ramka.
- Prezent – myślę, że tak przygotowany obraz może być interesującym upominkiem na Dzień Babci lub Dziadka. Przygotowany niewielkim nakładem środków, ale z dużym zaangażowaniem, ma szansę przebić wszelkie oferty sklepowe.
Zielnik w ramce
Podczas spacerów mój syn zrywał czasami rośliny, pytając o ich nazwy. Zaproponowałam, że możemy przygotować zielnik. Aby zrealizować ten zamiar, włożyliśmy zebrane rośliny do zeszytu i wcisnęliśmy między książki. Tak trwały długie miesiące, aż wreszcie postanowiłam wrócić do tematu. Edgar akurat był na wakacjach, więc pomyślałam, że zrobię mu niespodziankę. Z zebranych roślin – a właściwie tych, które się nie pokruszyły – stworzyłam kompozycję i umieściłam w najprostszej antyramie. Tę ostatnią miałam już w domu – mąż przyniósł w niej jakiś swój certyfikat, a teraz zyskała nowe życie 😉 Powstał roślinny obraz, a gdy zapytałam, czy Edgar chciałby go powiesić w swoim pokoju uznał, że tak. Zobaczymy czy nie zmieni planów – wieszanie dekoracji wciąż przed nami.
Pomysły na twórcze wykorzystanie tej ozdoby:
- Przygotowanie zielnika na jednej kartce – to opcja dla tych, którzy mają ładne pismo. Nawet na moim obrazie, obok przyklejonych roślin można by napisać ich nazwy (po łacinie byłoby super), ale nie mogę się pochwalić szczególnie pięknym charakterem pisma, więc odpuszczam.
- Zabawa z dziećmi – wykorzystanie wyłącznie spadających liści do stworzenia jesiennej kompozycji. Ważne, aby zadbać o ramki i ładną ekspozycję.
- Ozdoba do kuchni – zasuszone zioła w małych ramkach.
- Gromadzenie liści roślin (byle nie chronionych!) z podróży do różnych miejsc – mapa roślinności. Ta wersja może zastąpić opisane dalej wspomnienia w butelce.
Wspomnienia w butelce
Tę ozdobę robimy od kilku lat i jeszcze pewnie trochę to potrawa. W międzyczasie zmieniła naczynie – szkło, wiadomo, jest kruche. Jeśli podczas jakiegoś wyjazdu natkniemy się na zbiór, którym chcemy uzupełnić butelkę, gromadzimy garść lub dwie, tyle, żeby starczyło na stworzenie nowej warstwy. Mamy piasek z Morza Śródziemnego, muszle z Bałtyku i Izraela, kamyki z ulubionego parku. Zakorkowana butelka na co dzień stoi w kuchennej witrynie i przypomina o czasie wakacji, relaksu, ciepła. To naprawdę miłe uczucie – wspólnie gromadzimy wspomnienia w jednym miejscu. Jedna butelka to zapis wielu podróży i wspólnie spędzonych chwil. Tryb powstawania tej ozdoby jest bardzo slow 😉 W dodatku zamiast przywozić jakiekolwiek inne pamiątki, mamy gotowe – znalezione w danym miejscu – skarby w wyjątkowej oprawie.
Co łączy opisane ozdoby z nurtem slow life:
- Można je wykonać samodzielnie – bierzemy, niczym rzemieślnicy udział w całym procesie, dzięki czemu możemy być dumni także z jakości wykonania.
- Mogą stanowić udany prezent – unikamy kupowania seryjnych, masowo produkowanych przedmiotów, oszczędzając i pokazując, że inny wybór jest możliwy i może być ciekawy.
- Wymagają minimalnego wkładu finansowego i większego zaangażowania osobistego – aby powstały, potrzebny jest czas, czyli najcenniejszy z zasobów oraz wytrwałość.
Podobne posty – zainspiruj się!
- Sobotni Slow Seans nr 7: blokada twórcza vs. pisarze - 12 listopada 2020
- Sobotni Slow Seans nr 6 – Jak pisać, czyli dokumentalne opowieści o pisarkach - 1 maja 2020
- Uziemieni, udomowieni - 14 kwietnia 2020