Świadome życie – 3 lekcje z lektury „Szabatu” Heschela

Trzy piękne, choć niełatwe lekcje świadomego życia odnalazłam w książce „Szabat i jego znaczenie dla współczesnego człowieka”. Esej autorstwa Abrahama Joshuy Heschela, wydany po raz pierwszy w 1951 roku, dziś – w czasach pośpiechu i przemęczenia – wydaje się lekturą szczególnie cenną.

Świadome życie, prostota – dążąc do nich, próbuję rozmaitych rozwiązań, zmieniam nawyki i przyglądam się uważniej kolejnym obszarom swojego życia: rodzina, dom, praca, czas wolny. Motywują mnie inni poszukiwacze, dlatego czytam blogi minimalistów i zwolenników slow life. Sięgam też po książki. W tym jednak przypadku tytuł zawierający frazy kluczowe, takie jak slow life, minimalizm, nie jest żadnym wyznacznikiem. Najciekawsze przemyślenia można odkryć sięgając po lektury z zupełnie innej półki. Tak właśnie było tym razem.

Mój egzemplarz „Szabatu” to niewielka książeczka w miękkiej złotej oprawie, ozdobiona drzeworytami Ilyi Schora. Czyta się szybko i z wielką radością, ale od razu wiadomo, że to taka książka, do której się wraca, więc szkoda, że wydawca nie zadbał o twardą oprawę.

Świadome życie - 3 lekcje z lektury "Szabatu" Heschela
Drzeworyty Ilyi Schora zdobią książkę Heschela | www.sarniezycie.pl

Pierwszą lekturę zaplanowałam na weekend – może banał, ale tematyka aż się prosiła o to, by taki właśnie czas wybrać. Dzień wolny. Odpoczynek. To tylko określenia. Dopiero nasze rozumienie ich, sposób przeżywania, budują sens tych dni. Szabat, sobota to nie dzień tygodnia, ale pewien stan. Zasadnicza część eseju Heschela to rozważania teologiczne. Jednak z przesłania książki może skorzystać każdy. To swoją drogą ciekawe, bo nieczęsto się zdarza, aby obietnica wydawcy zamieszczona na okładce została dotrzymana. W tym przypadku jednak wszystko się zgada: „Głęboka myśl filozofa, piszącego o znaczeniu świętowania Szabatu w judaizmie, jest uniwersalna i może mieć znaczenie dla wszystkich ludzi, którzy poszukują w swoim życiu momentu świętości.” Co znalazłam między okładkami?

Lekcja 1 – uwolnić się od przedmiotów

A nawet więcej: uświadomić sobie, że przedmioty są jedynie częścią przestrzeni i – tak jak ona – przemijają. Są chwilowymi gośćmi w czasie. W tym, co Heschel nazywa chęcią panowania nad przestrzenią, widzę pęd do „mieć”, potrzebę gromadzenia i posiadania. Heschel namawia, by się od tego pędu uwolnić, bo „życie schodzi na manowce, kiedy panowanie nad przestrzenią, zdobywanie rzeczy przestrzeni, staje się naszą jedyną troską. (…) Bronimy się przed bezwarunkową kapitulacją człowieka przed przestrzenią, przed zniewoleniem przez rzeczy.”

Zyskanie tej wewnętrznej wolności nie jest jednak łatwe:

„Nic nie jest tak trudne do pokonania, jak bycie w niewoli swojej własnej małostkowości. Odważnie, nieustannie i spokojnie człowiek musi walczyć o swą wewnętrzną wolność. Wyznacza ją uwolnienie się od dominacji rzeczy, jak również i od dominacji ludzi.”

Receptą na zmianę nie musi być jednak wyzbycie się przedmiotów, zerwanie kontaktów, wyzerowanie stanu posiadania. Klucz do wolności kryje się w braku pożądania oraz umiejętności obywania się bez:

„Rozwiązanie najbardziej dręczącego problemu ludzkości można osiągnąć nie poprzez odrzucenie cywilizacji technicznej, ale poprzez uzyskanie w jakimś stopniu niezależności od niej. Jeśli chodzi o zewnętrzne dary, zewnętrzne własności, to tylko jedno stanowisko jest właściwe: posiadać je, ale umieć obchodzić się bez nich.”

Choć rzeczy, przestrzeń, są względem nas zewnętrze, proces uwalniania się od nich zaczyna się w nas. Gdzieś głęboko w środku, od zmiany przekonań z pragnę to mieć na nie pożądam tego, od bez tego nie da się żyć do zdołam się bez tego obejść.

Lekcja 2 – poddać się czasowi

W tekście powraca pojęcie panowania nad przestrzenią. Dopiero bowiem rezygnując z tego panowania, wyhamowując pęd do posiadania, uwolnimy myśli i spokojnie poddamy się czasowi. Panowanie nad przestrzenią jest niczym bieg do celu, który co chwilę się zmienia. Czasowi się poddajemy – on jest stały, spokojny:

„Dla zwykłego umysłu istotą czasu jest przelotność, tymczasowość. Prawdą jest jednak to, iż fakt nietrwałości przychodzi nam na myśl właśnie wtedy, gdy rozmyślamy o rzeczach przestrzeni. To świat przestrzeni daje nam poczucie tymczasowości. Czas poza przestrzenią, niezależny od niej, jest wieczny: to świat przestrzeni ginie. Rzeczy giną w obrębie czasu; sam czas się nie zmienia. Nie powinniśmy mówić o upływie czy przechodzeniu czasu, ale o upływie czy przechodzeniu przestrzeni przez czas. (…) Tymczasowość jest atrybutem świata przestrzeni, rzeczy przestrzeni.”

Lekcja 3 – zwolnić, by świętować

Odejście od gonitwy za tymczasowością, nowe spojrzenie na czas – dwie lekcje przygotowują do tego, by zwolnić i w tym spowolnieniu znaleźć odpoczynek. Jak pisze Heschel: „Kto chce wkroczyć w świętość dnia, musi wyrzec się przekleństwa targowego zgiełku, jarzma trudu. Musi oddalić się od skrzeku nieharmonijnych dni, od nerwowości i szału zachłanności.”

Ta chwila świętości, którą obiecuje wydawca i o której pisze Heschel nie musi dotyczyć świętości boskiej. To może być chwila, w której świętujesz – celebrujesz czas, poczucie harmonii. We wstępie do książki, Susannah Heschel, przywołuje pojęcie menuchy, „odpoczynku, który jest także celebracją. Szabat jest dniem zarówno dla duszy, jak i ciała.” Jej ojciec zaś podkreśla: „doskonały odpoczynek jest sztuką. Jest on wynikiem harmonii ciała, umysłu i wyobraźni.”.

Podobne posty – zainspiruj się!

“Język rzeczy”, czyli co przedmioty mówią minimaliście?

Za dużo bodźców cyfrowych? Zrób sobie detoks!

Agata Szczotka-Sarna