SOBOTNI SLOW SEANS NR 4 – Twój pierwszy raz

W slow cinema tym razem „Marzyciele” (2004) w reżyserii Bernardo Bertolucciego. Film, który jest dla mnie kwintesencją młodości. Ale nie tej metrykalnej. Tej młodości, którą ma się w sobie, bez względu na wiek. Podtytuł tego filmu powinien brzmieć: wszystkie pierwsze razy. Te wymarzone, te przeżyte, te oglądane na ekranie i te złapane we wspomnieniach. Pierwsze razy budują nasze doświadczenie.

Są w życiu takie momenty, gdy przełom odczuwa się wyjątkowo intensywnie. Czasami są związane z naturalnymi progami: ukończeniem szkoły, studiów, pierwszą pracą. Innym razem z jakimś spotkaniem, przeprowadzką, odkryciem kawałka siebie w nowym kontekście. Wtedy najłatwiej dostrzec i przeżyć coś nowego.

Ten film trafił na taki właśnie przełomowy, szczególny czas w moim życiu: końcówkę studiów, wyjazd na zagraniczne stypendium. Mogłam – niczym Matthew (Michael Pitt), filmowy narrator – poczuć magię nowego miejsca, zafascynować się nim i ludźmi. Kolejne spotkania z tym filmem przypominają mi, że aby docenić moc pierwszego razu, wystarczy być bardziej uważnym. Każdego dnia coś robimy po raz pierwszy.

Intensywność przeżyć

Trójka głównych bohaterów (Matthew – Michael Pitt, Isabelle – Eva Green, Theo -Louis Garrel) to kinofile – zafascynowani filmami chłoną je w słynnej Filmotece Francuskiej, niemal przyklejając się do ekranu:

„Gdy pierwszy raz obejrzałem film w Filmotece Francuskiej, pomyślałem, że tylko Francuzi mogą umieścić kino w pałacu. (…) Należałem do tych nienasyconych [kinofilów], którzy zawsze siedzą najbliżej ekranu. Dlaczego? Może dlatego, że chcieliśmy odbierać obrazy jako pierwsi, kiedy są jeszcze nowiutkie, świeżutkie, zanim pokonają przeszkody w postaci rzędów za nami. Zanim przekazane zostaną z rzędu do rzędu, od jednego widza do następnego. Nim, wyświechtane, zużyte, wielkości znaczka pocztowego, wrócą do kabiny projekcyjnej” – opowiada Matthew, który jest naszym przewodnikiem po paryskich wydarzeniach.

Ta intensywność przeżyć jest przez bohaterów podtrzymywana poza salą projekcyjną. Przenoszą wybrane sceny do swojej gry – przebierają się, przerzucają opisami, by odgadywać tytuły filmów. Oglądanie przeżyć innych to jednak nie to samo, co własne doświadczenie. Dlatego właśnie decydują się powtórzyć scenę biegu przez Luwr znaną z „Amatorskiego gangu” (reż. Jean-Luc Godard, 1964) i jednocześnie pobić rekord tego biegu. Nie ma znaczenia, że gdzieś, kiedyś to już zostało zrobione – dla Isabelle, Theo i Matthew to jest pierwszy raz. Wspólny i jedyny w tej konfiguracji, której – jak mówi Isabelle – długo z bratem szukali.

Ponieważ narrację prowadzi Matthew wiemy, że to, co oglądamy jest jego wspomnieniem. Jakąś wersją rzeczywistości, przefiltrowaną przez czas i emocje. We wspomnieniach liczy się to, że dotyczą przeżyć. To w przeżycia – nie rzeczy – warto inwestować czas i energię.

Twój pierwszy raz

Czy to oznacza, że już pora znaleźć chętnych do nietypowego trójkąta i wspólnie biegać po pobliskim muzeum? Niekoniecznie, choć rzecz jasna nie będę Was od tego odwodzić 😉 W „Marzycielach” jest wiele scen uświadamiających jak codzienność pozwala nam przeżywać i doceniać pierwsze razy.

Być może, jak Matthew potrafisz jednym ruchem podzielić banana na trzy równe części. I być może robiłeś to wiele razy, ale czy zawsze z tymi samymi osobami? Albo czy zauważasz, jak szczególny jest moment, gdy po raz pierwszy przygotowujesz jakieś danie? (życzę Ci więcej powodzenia niż miała Isabelle!). A może biegałeś już kiedyś w deszczu, tylko czy padał on nad Paryżem? I jeszcze namiot z prześcieradeł – dziecięca kryjówka… czy zbudowałeś taką jako niespodziankę dla kogoś?

marzyciele_namiot
Slow cinema – Marzyciele | The Dreamers (2003), reż. Bernardo Bertolucci

Na motywacyjnych szkoleniach często pojawia się pytanie: „A ty kiedy ostatnio zrobiłeś coś po raz pierwszy?”. To podwójna prowokacja. Jedni odpowiedzą na to pytanie: nie pamiętam i – być może – ruszą planować ekstremalne przeżycia. Inni odpowiedzą: robię to każdego dnia.

Mam wrażenie, że czasami nie podejmujemy działania albo nie dostrzegamy jego wyjątkowości, bo coś wydaje się wyświechtane, przemielone przez innych i popkulturę. Ale przecież to są czyjeś doświadczenia, czyjeś pierwsze razy. Kolekcjonujmy własne! Dostrzegajmy je każdego dnia.

Dorastaj, dojrzewaj

Jest w „Marzycielach” bunt i wycofanie. Jest także natychmiastowa fascynacja drugim człowiekiem. Ja sobie czasami tego odmawiam. Tylko właściwie, dlaczego? To przecież objawy poznawania siebie, poszukiwania własnego miejsca. A takie poszukiwanie jest nieodłączną częścią dorastania, dojrzewania – z czasem tylko zmienia formę.

marzyciele_kolacja
Slow cinema – Marzyciele | The Dreamers (2003), reż. Bernardo Bertolucci

Isabelle w dwóch prostych zdaniach pokazuje nam punkt widzenia dziecka: „Cudzy rodzice zawsze są fajniejsi od naszych. Ale już nasi dziadkowie zawsze są fajniejsi od cudzych.” Nie widzi jednak tego, co my widzimy w jednej ze scen – rodziców dyskretnie wycofujących się, by zrobić dzieciom miejsce na dorastanie. Rodziców, dla których to też jest pierwszy raz, prawdopodobnie zmieniający ich nie mniej niż dzieci.

Widziałam ten film wiele razy. A może tylko raz? Bo każdy z tych seansów jest jak pierwszy – w innym towarzystwie, z innym bagażem doświadczeń. Życzę Wam wielu wspaniałych pierwszych razów – z tym filmem i poza nim.

Podzielcie się wrażeniami w komentarzu!

Podobne posty – zainspiruj się!

Sobotni Slow Seans nr 1 – piękne kadry

Sobotni slow seans nr 2 – małe wielkie życie

Agata Szczotka-Sarna