MINIMALISTYCZA REWOLUCJA W BIBLIOTECZCE – CZĘŚĆ II: Rozstań się z książkami

Redukowanie księgozbioru to dla jednych zbyt radykalny ruch, dla innych zaś naturalna konsekwencja i kolejny krok na minimalistycznej ścieżce. To często kwestia języka. Dlatego, zamiast o wyrzucaniu książek, wolę mówić o porządkowaniu księgozbioru, wypuszczaniu książek w świat. Zresztą tak właśnie jest – nie wyrzucam ich do kosza (z drobnymi wyjątkami), tylko usuwam z mojej przestrzeni. Jednak bez względu na określenie, proces rozstawania się z książkami bywa trudny. Warto wiedzieć, jak podejść do niego skutecznie. W postach pod hasłem MINIMALISTYCZA REWOLUCJA W BIBLIOTECZCE szukam rozwiązań, które pozwolą mi zmniejszyć objętość i uporządkować zawartość domowej biblioteczki. Część II – Rozstań się z książkami. 

Dla przypomnienia: moim celem jest zminimalizowanie księgozbioru do 500 woluminów. Podejmowane dotychczas próby okazały się niewystarczające. Postanowiłam więc zadać sobie pytanie: dlaczego? Zidentyfikowałam trzy problemy:

  1. Trzymam książki w różnych miejscach.
  2. Porządki przeprowadzone dotychczas miały zbyt luźne zasady.
  3. Kryteria zakupu nowych książek nie są przejrzyste.

Bazując na tej diagnozie, w kilku postach pokazuję, co i jak do tej pory zrobiłam, by pozbyć się nadmiaru książek oraz jak planuję przeprowadzić rewolucję w biblioteczce. Zaczęłam od przyjrzenia się swojemu księgozbiorowi – post MINIMALISTYCZNA REWOLUCJA W BIBLIOTECZCE – część I: Ogarnij księgozbiór (do przeczytania tu – klik). Czas na część II – Rozstań się z książkami.

Dwie główne myśli utrudniające pozbywanie się książek

Brak książek w domu = nie czytający mieszkańcy

To taki stereotyp, myślę, że mający swoje korzenie jeszcze w czasach, gdy książki były trudno dostępne i biblioteczka domowa była luksusem, rzadkim i cennym dobrem. Stereotyp ten umacniają też komentarze do badań. Biblioteka Narodowa, badając stan czytelnictwa, sprawdza między innymi wielkość księgozbioru domowego (liczbę tradycyjnych, papierowych książek, innych niż podręczniki szkolne i ilustrowane książeczki dla dzieci). Później, w komentarzach do wyników pojawiają się – pisane tonem zaskoczenia, nagany – nagłówki takie jak „19 proc. Polaków nie ma w domu ani jednej książki”. Rozumiem, że łatwiej umacniać nawyki czytelnicze, gdy książki w domu są, ale związek między ich brakiem a brakiem nawyków czytelniczych nie jest moim zdaniem aż tak jednoznaczny, szczególnie teraz, gdy wiele tekstów jest dostępnych w formie elektronicznej.

Ponieważ jednak stereotyp trzyma się mocno, równie mocna może być obawa: Co ludzie powiedzą. Bo cóż mogą powiedzieć? Taka oto próbka: Nie ma w domu książek, na pewno nie czyta. Wyrzuca książki, idiotka. Dom bez książek, głowa bez rozumu. Słyszysz to, prawda? Otóż mam wiadomość: nie ma znaczenia, co zrobisz, ludzie zawsze będą mieć swoje myśli i swoje przekonania. Zupełnie jak na tym obrazku:

Pozbądź się książek. Ludzie wiedzą swoje bez względu na to, co zrobisz. Więc zrób to po swojemu!
Ludzie wiedzą swoje bez względu na to, co zrobisz. Więc zrób to po swojemu!

Książki to moi przyjaciele

Bardzo bliskie mi przekonanie. I tych prawdziwych przyjaciół nie zamierzam się pozbywać. Ale czy faktycznie każda książka w księgozbiorze to przyjaciel, czy to jak kolekcjonowanie znajomych na Facebooku? Dobrze podsumowała ten temat Anna Mularczyk-Meyer w książce „Minimalizm po polsku”:

„Czasem patrzy się na książki jak na przyjaciół. (…) Zostawiajmy sobie tych najlepszych, sprawdzonych i wiernych przyjaciół. Większość przeczytanych książek to przecież raczej jednorazowi znajomi, towarzysze jednej podróży, nieraz sympatyczni i czarujący, lecz czuje się, że głębszej relacji z tego nie będzie. Było miło, interesująco, pouczająco, zabawnie, ale więcej się nie spotkamy. A gdzieś być może ktoś czeka, by jeden z naszych przygodnych znajomych zmienił jego życie”.

To jest znakomity punkt wyjścia, aby odpuścić i przestać być psem ogrodnika.

Przed przystąpieniem do porządków, warto przepracować w głowie te dwa tematy. Choć – wiem po sobie – nie gwarantuje to sukcesu. Za to pomaga, a raz uruchomiony nowy tryb myślenia, z czasem zaowocuje i popchnie Cię do zmian.

Trzy kroki do rozstania

Krok 1 – ustal kategorie książek (po co, czytaj tu – klik)

U mnie są następujące:

  • Literatura piękna – klasyka
  • Literatura współczesna
  • Literatura dziecięca i młodzieżowa
  • Związane ze studiami (film, media, amerykanistyka)
  • Związane z pracą (reklama, PR, komunikacja)
  • Związane z hobby (hobby i styl życia się zmieniają. Obecnie do tej kategorii zaliczam pozycje powiązane z tematyką bloga, ale są i wcześniejsze podzbiory, np.: ezoteryka.)
  • Praktyczne (encyklopedie, książki kucharskie, przewodniki, mapy)
  • Wizualne (albumy)

Krok 2 – pytania pomocnicze i precyzyjne kryteria

  • Czy książka jest aktualna?
    Szczególnie ważne w przypadku przewodników, podręczników, książek związanych z jakąś dziedziną. Najlepiej dodać jasne ramy, czyli np.: pozbędę się egzemplarzy sprzed konkretnego roku (2010 jakoś do mnie przemawia).
  • Czy wracam / sądzę, że wrócę do tej książki?
    Można dodać termin: jeśli nie wrócę do tej książki w ciągu pół roku, usuwam.
  • Czy gdy ją widzę, chcę ją zacząć czytać?
    Jeśli tak, od razu dodać do planu czytelniczego i przeczytać. Z przeczytaną książką łatwiej się rozprawić, bo przynajmniej ten jeden argument odpada.
  • Czy są w niej jakieś moje notatki i – jeśli tak – czy cokolwiek mi jeszcze mówią?
    Jeśli notatki są przydatne, może wystarczy je sfotografować? Od dawna zakreślam w swoich książkach fragmenty, a na końcu notuję numery stron wraz z krótkim opisem, co tam znalazłam, co zwróciło moją uwagę. W ten sposób łatwiej przeglądać książki i sprawdzić, czy notatki są jeszcze potrzebne, czy też zostały na przykład wykorzystane jako cytaty w artykule lub inspiracja.
  • Czy są jakieś grupy książek, których na pewno się nie pozbędę?
    To pytanie nie jest przypadkowe. Już na starcie wiem bowiem, że nie rozstanę się z albumami z wystaw artystycznych, bo je uwielbiam. Takie książki najlepiej odłożyć od razu na bok i nie tracić czasu na dodatkowe pytania albo przeglądanie ich. Może i ty masz taką kategorię książek?

Krok 3 – rozstanie

Ponieważ mój księgozbiór jest rozbity na dwie lokalizacje (mój dom, dom rodziców) w obu miejscach przeprowadziłam dotychczas podobne działania:

  • Wyłuskanie książek nieaktualnych (podręczniki, przewodniki, mapy) >>> makulatura.
  • Przekazanie książek do lokalnej biblioteki >>> u rodziców po prostu zostawiłam odłożone książki, licząc na pomoc mamy, która dostarczyła je do biblioteki.
  • Oddawanie książek znajomym >>> to odbywa się na dwa sposoby. Pierwszy jest taki, że pożyczam komuś książkę i po prostu się o nią nie upominam (bo albo nie pamiętam, albo nie ma to dla mnie znaczenia, czyli i tak mogę się bez niej obyć). Drugi sposób, to ogłoszenie, że mam do oddania konkretne tytuły. Ostatnio zrobiłam to dodając zdjęcie na Facebooku i pytanie, kto je chce przygarnąć. Jeśli jakieś książki zostają bez nowego właściciela, wędrują do biblioteki.
  • Przesunięcie do księgozbioru syna >>> może to brzmi absurdalnie, bo to dzieci i ich regał jest wciąż w tym samym domu, ale książki Edgara, a teraz także Eryki traktuję jako ich księgozbiory. Alicja w krainie czarów, Harry Potter, bajki Kerna – te i inne książki wywędrowały do pokoju dziecięcego. Tam są pożądane i czytane, zyskały drugie życie.

Dzięki tym przeglądom ok. 250 książek opuściło już mój księgozbiór. Ostatnia akcja przeprowadzona w miniony weekend to 25 książek (3 do oddania, bo pożyczone, 13 do przekazania znajomym, 9 kolejnych uznałam za niekatulane, choć jeszcze kilka miesięcy wcześniej się takie nie wydawały). Ale te działania były realizowane jeszcze bez listy kategorii ujętej w kroku pierwszym oraz bez uściślonych kryteriów opisanych w kroku drugim. Liczę na to, że mając nowe narzędzia do porządkowania, poradzę sobie jeszcze lepiej.

Są również inne opcje rozstania się z książkami, które chętnie przetestuję:

  • Podczas dyskusji w grupie minimalistów Mariusz Ros opisał to, co robi, a co ja widzę jako idealne łączenie oddawania książek z budowaniem relacji: „Te przeczytane, żegnam, oddając innym z nadzieją na ciekawą dyskusję z osobą, której tę książkę oddałem. (…) Sam wciskam z tekstem: musisz to przeczytać”. Podoba mi się takie aktywne szukanie potencjalnego nowego właściciela dla książki.
  • Wymiana książek – ale nie książki na książki (choć tego oczywiście nie skreślam, po prostu wątpię, czy udałoby mi się znaleźć książki z mojej wish list), tylko książka za… wstaw, co chcesz. Dla mnie kawa lub ciacho są w sam raz, tym bardziej, jeśli będą wpadać takie pyszności jak przy ostatnim rozdaniu książek:
Pozbądź się książek. Wymień książki na smakołyki - dla mnie kawa i ciacho (szczególnie slow food) są w sam raz :)
Wymień książki na smakołyki – dla mnie kawa i ciacho (szczególnie slow food) są w sam raz 🙂

Dlaczego nie sprzedaję książek?

Samo porządkowanie to dla mnie spory wysiłek, więc nie podejmuję się sprzedaży książek. Dwa razy próbowałam książki sprzedawać, ale wymaga to stanowczo za wiele zachodu: zrobienie zdjęć, przygotowanie ogłoszeń z opisem stanu książek, ustalenie ceny, korespondencja z kupującymi, wysyłka. Także w przypadku oddawania książek znajomym, preferuję odbiór osobisty (przy okazji spotkania albo u mnie w domu), zaś w przypadku biblioteki – najbliższą filię.

Im bardziej uprościsz cały proces, im lepiej przygotujesz sobie grunt pod rozstanie z książkami, tym większa szansa na powodzenie. Jestem ciekawa Twoich sukcesów w minimalizowaniu księgozbioru – podziel się nimi w komentarzu!

Podobne posty – zainspiruj się!

Odgracanie przestrzeni ze starych notatników i kalendarzy

Minimalistyczna rewolucja w biblioteczce – część I: Ogarnij księgozbiór

Agata Szczotka-Sarna