Minimalistyczna rewolucja w biblioteczce – część I: Ogarnij księgozbiór

Minimalizm w domowej biblioteczce? Pozbywanie się książek budzi silne emocje. Jedni uznają książki za dobro szczególne, inni widzą w nich tylko przedmioty chwilowego użytku. Dla mnie książki to ważna część życia. Czuję się z nimi związana, ale mam również potrzebę okiełznania księgozbioru. W postach pod hasłem MINIMALISTYCZA REWOLUCJA W BIBLIOTECZCE szukam rozwiązań, które pozwolą mi zmniejszyć objętość i uporządkować zawartość domowej biblioteczki. Część I – Ogarnij księgozbiór.

Teraz, poremontowo, książki w większości leżą w pudłach. I właściwie byłby to idealny moment, żeby je tam zostawić, a – w ostatecznym rozrachunku – pozbyć się bez rozpakowywania. No, może mogłabym zachować kilka tych, o których sobie w międzyczasie przypomniałam, i dla których przekopałam kartony. Jednak to jest ponad moje siły. Książki, obok starych notesów (o czym pisałam tu – klik) to dla mnie największe wyzwanie minimalistyczne.

Mam takie marzenie, żeby zmieścić swój księgozbiór w 500 woluminach. Uznałam, że dla mnie biblioteczka o takiej objętości będzie wystarczająca. Liczba ta wynika bowiem z szacunkowego przeliczenia książek, do których wracam, tych, z których korzystam w pracy i tych, które mają dla mnie wartość sentymentalną lub estetyczną. Czyli w sumie takich, które powinny zostać. To marzenie wykluło się spory kawałek czasu temu i chociaż postępy są, liczba 500 woluminów wciąż wydaje się odległa. Trudno mi ogarnąć księgozbiór i zminimalizować jego objętość. Postanowiłam więc zadać sobie pytanie: dlaczego? Zidentyfikowałam trzy problemy:

  1. Trzymam książki w różnych miejscach.
  2. Porządki przeprowadzone dotychczas miały zbyt luźne zasady.
  3. Kryteria zakupu nowych książek nie są przejrzyste.

Bazując na tej diagnozie, w kilku postach pokażę, co i jak do tej pory zrobiłam, by pozbyć się nadmiaru książek oraz jak planuję przeprowadzić rewolucję w biblioteczce. Zaczynam od przyjrzenia się swojemu księgozbiorowi.

Lokalizacja książek

To pierwsza trudność. Moje książki są zasadniczo w dwóch miejscach (nie liczę tych, które leżakują u różnych znajomych): u mnie w domu i trzysta kilometrów dalej, u moich rodziców. Takie rozproszenie sprawia, że trudno ogarnąć całość. Dodatkowo, trzymanie książek u rodziców daje złudzenie, że nie mam ich aż tak wiele, że przecież nie zajmują miejsca. Fakt, w moim domu nie zajmują, ale obarczam nimi rodziców.

Przemawia do mnie zalecenie Marie Kondo, aby wszystkie rzeczy z danej kategorii (w tym przypadku książki) porządkować, gdy są w jednym miejscu:

Sedno problemu tkwi w tym, że te same rzeczy często gromadzone są w więcej niż jednym miejscu. Kiedy sprzątamy każde miejsce osobno, umyka naszej uwadze fakt, że powtarzamy to samo działanie w wielu miejscach i że zamykamy się w błędnym kole sprzątania. Aby tego uniknąć, polecam sprzątanie tematami. (…) Sprzątanie tak często kończy się niepowodzeniem, gdyż mamy za dużo rzeczy. Nie przyjmujemy do wiadomości, ile tak naprawdę rzeczy posiadamy. Są porozkładane po całym domu, a więc sprzątając każde miejsce po kolei, nigdy nie mamy pełnego obrazu naszego stanu posiadania. Aby tego uniknąć, zachęcam do sprzątania według kategorii, a nie lokalizacji.

Kondo pisze o rozbiciu na lokalizacje w obrębie domu. Nad tym oczywiście łatwiej zapanować. A jak to zrobić w przypadku dużej ilości książek, jeśli i tak zakładam, że część z nich nie zostanie ze mną? Tutaj trudno o sensowe rozwiązanie, a zwożenie ich w jedno miejsce w ogóle nie wchodzi w grę. Pozostanę więc przy założeniu, że każde miejsce (mój dom, dom rodziców) to oddzielne wyzwanie, choć księgozbiór stanowi całość, co ma znaczenie w przypadku kolejnego punktu.

Kategorie książek

Marie Kondo proponuje rozpoczęcie segregowania od stworzenia czterech działów/stosów z książek:

  • Ogólne (czytane dla przyjemności)
  • Praktyczne (encyklopedie, książki kucharskie)
  • Wizualne (albumy, kolekcje fotografii)
  • Magazyny

Sądzę jednak, że każdy powinien przemyśleć kategorie samodzielnie, bo księgozbiory bywają różne, a i sytuacja, w której jesteśmy może wpływać na decyzje. U mnie na przykład istotne okazało się to, że mam dzieci i niektóre książki zostawiam dla nich. Po przemyśleniu, zamierzam zastosować takie kategorie:

  • Literatura piękna – klasyka
  • Literatura współczesna
  • Literatura dziecięca i młodzieżowa
  • Związane ze studiami (film, media, amerykanistyka)
  • Związane z pracą (reklama, PR, komunikacja)
  • Związane z hobby (hobby i styl życia się zmieniają. Obecnie do tej kategorii zaliczam pozycje powiązane z tematyką bloga, ale są i wcześniejsze podzbiory, np.: ezoteryka.)
  • Praktyczne (encyklopedie, książki kucharskie, przewodniki, mapy)
  • Wizualne (albumy)
Minimalizm i slow life w literaturze - książki związane z aktualnym obszarem zainteresowań to dla mnie osobna kategoria
Minimalizm i slow life w literaturze – książki związane z aktualnym obszarem zainteresowań to dla mnie osobna kategoria.

Zrobienie listy własnych kategorii to pierwszy krok do uporządkowania księgozbioru. Wcześniej nie miałam listy kategorii i sądzę, że to część problemu z pozbywaniem się książek. Teraz, gdy ją przygotowałam, mogę też opracować zasady przeglądania każdej kategorii. Dotychczas skupiałam się na kilku punktach, ale każdy z nich można doprecyzować, by działać skuteczniej, np.:

  • Czy książka jest aktualna (szczególnie ważne w przypadku przewodników, podręczników, książek związanych z jakąś dziedziną) >>>  można dodać jasne ramy, czyli np.: pozbędę się podręczników / przewodników / słowników sprzed konkretnego roku
  • Czy wracam / sądzę, że wrócę do tej książki? >>> można dodać termin: jeśli nie wrócę do tej książki w ciągu pół roku, usuwam
  • Czy gdy ją widzę, chcę ja zacząć czytać? >>> jeśli tak, od razu dodać do planu czytelniczego
  • Czy są w niej jakieś moje notatki i – jeśli tak – czy cokolwiek mi jeszcze mówią? >>> jeśli notatki są przydatne, może wystarczy je sfotografować?
  • Czy są jakieś grupy książek, których na pewno się nie pozbędę (tzn. wiem, że teraz to byłoby dla mnie za trudne)? >>> odłożyć je od razu na bok

Nośnik, czyli książki analogowe i cyfrowe

Coś, o czym do niedawna nie myślałam w kategorii części księgozbioru, to zawartość Kindle’a . Owszem, robię porządki cyfrowe co jakiś czas, ale Kindle’a omija taki większy przegląd. Nie stosowałam też żadnych konkretnych zasad do porządkowania książek cyfrowych, szczególnie w ich relacji z drukowanymi. A przecież można te analogowe zastąpić (jeśli to jakaś ukochana pozycja, ale niekoniecznie ukochane wydanie), sprawdzić, czy się nie dublują, wymienić. Ten punkt wymaga takiego samego przemyślenia, jak kategorie książek.

Świadomość tego, z czym się mierzymy porządkując księgozbiór, jest ważna. Zadanie sobie pytań o lokalizację książek, objętość księgozbioru i jego zawartość (kategorie, nośniki) to solidne przygotowanie do zasadniczych porządków i pozbywania się nadmiaru. O tym, jak te porządki przeprowadzić, napiszę w kolejnej części MINIMALISTYCZNEJ REWOLUCJI W BIBLIOTECZCE.

Odwiedź mnie na Facebooku: facebook.com/SarnieZycie
Zajrzyj na Instagram: instagram.com/sarnie_zycie_blog

Podobne posty – zainspiruj się!

MINIMALISTYCZA REWOLUCJA W BIBLIOTECZCE – CZĘŚĆ II: Rozstań się z książkami

Odgracanie przestrzeni ze starych notatników i kalendarzy

Agata Szczotka-Sarna